piątek, 21 grudnia 2018

18. just ignored it

Everyone has an unsolved mystery,
quivering as the wind blows

Z hukiem zatrzasnęłam za sobą drzwi. Ciągle miałam przed oczami wyraz jego twarzy, gdy powiedziałam, że zachowuje się inaczej. Serce dudniło mi w piersi jak oszalałe, a nogi drżały przy każdym kroku. Zastanawiałam się, czemu ta rozmowa tak wytrąciła mnie z równowagi. Dlaczego przypomniałam sobie akurat naszą pierwszą misję poza granicami Konohy — walkę z Zabuzą i Haku? Dlaczego obraz mojej osoby z tamtego wydarzenia pojawił się w moich wspomnieniach niczym błyskawica?
Przez sekundę czułam to wszystko, co wtedy. Zupełnie jakbym przeniosła się w czasie.
Weszłam do toalety i pozwoliłam, by drzwi się za mną zamknęły. Głęboko westchnęłam. Emocje buzowały we mnie w jakiś dziwny sposób. Mogłam zgadywać, co aż tak wyprowadziło mnie z równowagi, ale nie miałam pewności, że podałabym poprawną odpowiedź.
Podeszłam do umywalki i odkręciłam kran. Ręce mi się trzęsły, więc je umyłam, mając nadzieję, że słodki zapach mydła pomoże mi się uspokoić. Ciepła woda spływała mocnym strumieniem, rozpryskując krople dookoła, a ja po prostu się w to wpatrywałam — zupełnie jakby ten widok mnie zahipnotyzował. 
Znowu spanikowałam przy Sasuke. Znowu zachowałam się niedojrzale. Gdyby ktoś zobaczył mnie z boku, zapewne pomyślałby sobie o mnie, że jestem strasznie dziecinna. To nawet nie byłoby obrazą. Miałam świadomość swojego zachowania, jednak w wielu sytuacjach nie potrafiłam nad sobą zapanować. Gdybym powiedziała o tym Ino, zapewne kazałaby mi się stuknąć w czoło: co ty wyprawiasz? Ogarnij się, Sakura. Jak możesz być taka głupia? Wręcz słyszałam jej głos w mojej głowie. Narzekałaby na mnie i na moje zachowanie. Nawet nie próbowałaby mnie zrozumieć. Powiedziałaby swoje, jakby znała się na wszystkim najlepiej i tyle, bo przecież każdy człowiek jest mądry, dopóki jakaś sytuacja nie dotknie go bezpośrednio — oceniają bez żadnej próby wczucia się w sprawę drugiej osoby. 
W tej chwili czułam do siebie jedynie niechęć. Nie chciałam być taka. Nie chciałam panikować i odwalać Sakurę za każdym razem, jak Sasuke mnie czymś zawstydzi lub zachwyci. Zakochałam się w nim w dzieciństwie i początkowo skupiałam się tylko na tym, by zwrócić na siebie jego uwagę. Przekładałam swoje uczucia do niego, a także próby zdobycia go ponad wszystko inne. Każdy jego gest lub słowa skierowane w moją stronę sprawiały, że buzowała we mnie euforia. Zachwycałam się tym tak bardzo, że zapomniałam o świecie. Pragnienie, żeby odwzajemnił moje uczucia, było tak silne, że posunęłam się nawet do tego, by zerwać swoją przyjaźń z Ino. Sprawiłam, że powstała między nami zaciekła rywalizacja o serce Sasuke.
I chociaż starałam się nie być egocentryczna i nie wyolbrzymiać, przez tyle lat nie potrafiłam tego z siebie wyplenić. Instynktownie w takich sytuacjach ta dziecięca Sakura przejmowała moje myśli i ciało. Mogłam z całych sił próbować zachowywać się przy nim normalnie, ale uczucia do niego czasami mnie przerastały. Za każdym razem, gdy mnie odrzucał, z frustracji i wstydu uciekałam — tak jak i teraz. W dzieciństwe wyładowywałam swoje negatywne uczucia poprzez uderzanie pięścią w drzewa, później wyżywałam się na Naruto, a teraz… zachowywałam się żałośnie.
Wszystko wynikało z pragnienia, żeby był szczęśliwy. Nawet kosztem mojego zdrowia. Odkąd obudziłam się w szpitalu, każdy kolejny dzień był mieszaniną nerwów, potwornego stresu, obaw i wielu innych czynników, które negatywnie wpływały na mój stan — mało jadłam, nie przesypiałam nocy. Teraz patrząc na siebie, mogłabym rzecz, że cudem przetrwałam tamte dni. Od czasu, gdy Sasuke znalazł się w szpitalu, zaczęło być lepiej, ale nadal byłam znerwicowana, chociaż nie chciałam się do tego przyznać. Tsunade i Shizune kilka razy zwróciły mi uwagę, że wyglądam na zmęczoną, ale ciągle zaprzeczałam. Unikałam urlopu, bo nie byłam w stanie zostawić go samego. 
Osuszyłam dłonie, a potem spojrzałam na swoją twarz w małym lustrze, próbując przekonać siebie, że spotkania z Sasuke mnie nie ruszają. Bynajmniej. Ciągle się trzęsłam i oddychałam szybko. Zdecydowanie za szybko, bo czułam, jak zaczyna mnie boleć klatka piersiowa. Do tego gardło miałam suche niczym Sahara i kręciło mi się w głowie.
Wyszłam z łazienki i usiadłam na krześle w korytarzu, prawie przewracając te stojące obok. Nie myślałam o tym, że ktoś mnie zobaczy w takim stanie. Bardziej przejmowałam się tym, dlaczego tak zareagowałam. Dlaczego znowu straciłam kontrolę? Myślałam, że będzie lepiej, ale coś w tej dziwnej wymianie zdań uderzyło we mnie. Krótkie słowa trafiły w mój czuły punkt.
Wmawiałam sobie, że powinnam czuć ulgę, a nie panikę. Powinnam się cieszyć, nie histeryzować. Teraz, cokolwiek by się nie działo, Sasuke był tutaj — żył i oddychał. Do tego wszystkiego mi zaufał. Może nie tak, jak to sobie zawsze wyobrażałam, ale w kwestii swojego zdrowia, owszem. Powierzył mi siebie. Powiedział: zaufam każdej twojej decyzji. To znaczyło dla mnie o wiele więcej, niż jego przepraszam w Dolinie Końca. 
Zrobiłam serię głębokich wdechów przez nos i wydechów przez usta. Kurczowo trzymałam zaciśniętą dłoń na materiale bluzki, tuż nad mostkiem, jakbym wierzyła, że to mi w czymś pomoże. Czekałam, aż kłujący ból powoli ustanie. Z medycznego punktu widzenia moje zachowanie było idealnym przykładem napadu paniki: palpitacje serca, ból w klatce piersiowej, duszność, suchość w jamie ustnej, drżenie ciała, a nawet uderzenia gorąca i zawroty głowy. 
Pochyliłam się i schowałam twarz w dłoniach. Powinnam się cieszyć, upomniałam się w myślach. Miałam możliwość bycia przy Sasuke przez ostatnie dni. Podczas leczenia jego ran pod palcami mogłam wyczuć bicie serca. Puls. Czułam go. Miałam namacalny dowód na to, że był w Wiosce i żył. To na tym powinnam się skupić.
Podniosłam się z krzesła. Wygładziłam dłońmi bluzkę, opuszkiem kciuka otarłam kąciki oczu i delikatnie poklepałam się po twarzy. Nie mogłam się tak zachowywać. Musiałam się w końcu ogarnąć. Stawić czoła swoim uczuciom i Sasuke. Być cierpliwa i nie wymagać od niego zbyt wiele. To, że dla mnie coś było normalnie, nie znaczyło, że dla niego również. Na krótki czas chciałam zachować swoje uczucia do Uchihy dla siebie, wątpiąc, że mi się to uda.
Wzięłam głęboki oddech i zrobiłam kilka kroków do przodu. Starałam się rozchodzić swoje nerwy, bo od środka trochę mnie nosiło. Kiedy drżenie ustało, a kołatanie serca nie było już tak nieprzyjemne, złapałam za klamkę od drzwi. Otworzyłam je ostrożnie, jakbym jeszcze analizowała to, czy dobrze robię. 
Przekraczając próg, opuściłam głowę. Chciałam schować wypieki na twarzy pod włosami, więc niezgrabnie sięgnęłam ręką do tyłu i rozpuściłam je. 
Zamknęłam za sobą drzwi i zerknęłam w kierunku Sasuke. Starałam się nie pokazać po sobie ani zdenerwowania, ani zażenowania — albo może właśnie przeciwnie nie powinnam tego ukrywać? Za to nauczyć się nosić swoje zmagania jak medal i się ich nie wstydzić?
Patrzył się na mnie bez wyrazu, jakby czekał, aż coś powiem. Nie zrobiłam tego. Nie potrafiłam. Nieznacznie kiwnął głową, odwracając się do mnie tyłem. Mięśnie jego pleców się napięły, a pięść zacisnęła i otworzyła. Zauważyłam, że ciężko westchnął, chociaż tego nie usłyszałam. Zamknęłam oczy, a całe moje ciało napięło się niczym struna.
— Wróciłaś. — Jego cichy głos przeszył mnie niczym błyskawica. 
Otworzyłam gwałtownie oczy, jakbym została wyrwana z głębokiego snu. Słowo wypowiedziane przez Sasuke nie było stwierdzeniem. Ton, jakiego użył, sugerował mi zdziwienie, może nawet niedowierzanie.
— Tak — potwierdziłam. Z frustracją przeczesałam palcami włosy i związałam je szybko w kitkę, gdy poczułam, jak zdenerwowanie mnie opuszcza. Kiedy się odezwałam, mój głos był cichy i spokojny. — Przepraszam — zaczęłam. — Przepraszam za moje zachowanie. 
Odchylił się na łóżku, zasłaniając oczy ręką. Wziął wdech. Chwilę się zastanawiał, od czego zacząć albo jak zacząć. W końcu jednak wzruszył tylko ramionami i odwrócił głowę do okna. Przez moment stałam w miejscu i po prostu na niego patrzyłam, próbując zrozumieć, co się właśnie wydarzyło. 
Znowu.
Naprawdę chciałabym nas zrozumieć. 
Poznać Sasuke na nowo, jako człowieka, który nie dał się pochłonąć nienawiści, lecz jako mężczyznę, którego kocham.
Czułem na sobie jej wzrok przez dłuższą chwilę i z ledwością wstrzymywałem się, żeby na nią nie spojrzeć. Korciło mnie, by zobaczyć jej oczy, wyraz twarzy. Zastanawiałem się, czy był on choć w części podobny do jej dziecinnego zawstydzenia. Ciekawiło mnie, jak wygląda w momencie, gdy jest przyparta do muru. 
Ocknąłem się z tych myśli, gdy usłyszałem kroki. Dreptała z miejsca na miejsce i coś przygotowywała. Zerkałem na nią co chwila, jakbym nie mógł się powstrzymać. Być może z ciekawości sprawdzałem, co robi albo po prostu chciałem. Byłem spokojniejszy, gdy się jej przyglądałem. Skupiałem wzrok na drobnych rzeczach: na tym, jak zaczesywała luźne kosmyki włosów za ucho, jak w zdenerwowaniu przygryzała wargę. 
W tych rzadkich chwilach, które spędzałem sam, zastanawiałem się nad swoimi winami. Miałem tak dużo czasu, że spokojnie mogłem zastanowić się nad każdą popełnioną zbrodnią. I gdzieś między tymi wszystkimi myślami przetaczała się ona. W samym środku moich wspomnień z różnych okresów, wydarzeń była Sakura: płacząca, śmiejąca się, zarumieniona.
Starałem się to wszystko zrozumieć. Nie sądziłem jednak, że będzie to dla mnie takie trudne. 
Zaskoczyła mnie swoim wyjściem i zrozumiałem, że nie lubiłem, gdy tak robiła. Nie miałem pojęcia, czy czuła się zbyt przytłoczona rozmową ze mną, czy po prostu mną. Nie wiedziałem też, czy wróci, co sprawiało, że czułem się trochę niepewnie. Chociaż mnie irytowała, mogła mówić, ile tylko dusza zapragnie, oby tylko nie zrezygnowała ze swojego obowiązku. 
Zmrużyłem oczy. Nie podobała mi się ta myśl. Zacząłem być podejrzliwy wobec siebie samego. Dlaczego niby miałbym nie chcieć, żeby zrezygnowała z odwiedzin? Żeby przestała się mną zajmować? Byłem zaskoczony, jak bardzo imponowały mi jej umiejętności — tak sobie to tłumaczyłem. Wiedziałem, że przede mną długa droga, zanim zrozumiem siebie: swoje uczucia i odczucia.
Odwróciłem wzrok i skupiłem się na widoku za oknem, by okłamać swoje myśli. Kącik ust mi zadrżał w rozbawieniu. Prymitywne, pomyślałem i pokręciłem głową. Nawet bez użycia Sharingana byłem w stanie wyczuć pilnujących mnie z ukrycia strażników. Czasami nawet, tak ja teraz, wystawiali się na zasięg mojego wzroku. Zastanawiałem się, czy są po prostu tak głupi, czy robią to specjalnie i chcą, żebym ich widział. Żebym wiedział, że mają na mnie oko. 
Stawiałem jednak na tę pierwszą opcję.
Naliczyłem trzech pilnujących mnie shinobich. Co było dziwne, bo zawsze wyczuwałem czterech. Dzisiaj rzucali się w oczy bardziej niż zwykle i trochę mnie to zastanawiało. Rozejrzałem się po okolicy, ale mieszkańcy, którzy spacerowali ulicami obok szpitala, wydawali się w ogóle ich nie zauważać.
Przygryzłem dolną wargę. Ponownie przeskanowałem wzrokiem okolicę. Nawet nie będąc w pełni sił, potrafiłem wyczuć ich czakrę i dokładnie wskazać miejsce, w którym się chowali: jeden w koronie drzewa, drugi używając jutsu podmiany znajdował się zaraz przy ogrodzeniu, trzeci był trochę dalej, obserwował mnie z budynku naprzeciwko. Przymknąłem oczy i wyczułem jeszcze jedną obecność, mniej wyraźną niż pozostałe, co mogło świadczyć o tym, że chociaż jeden z nich się stara. Czwarty shinobi stał na dachu budynku szpitala. Prostopadle do mojej sali.
— Jest ich czterech — stwierdziłem, zerkając przelotnie na Sakurę. 
Haruno upuściła jakiś metalowy przedmiot, który z brzękiem opadł na podłogę. Instynktownie odwróciłem się w jej stronę. Spojrzała na mnie, jakby wystraszona, gdy schylała się po przedmiot, ale zaraz uciekła wzrokiem w bok. Wyraz jej twarzy i oczy zdradziły mi, że nie spodziewała się takiego wyznania z mojej strony. Jednak równie dobrze prędzej czy później mogła się go spodziewać.
Skupiłem wzrok na metalowej tacce, którą chwyciła w swoje drobne palce. Zastanawiałem się, o czym Sakura wie. Czy miała jakieś informacje, które dotyczyły mnie?
— Sasuke — wyszeptała, stojąc do mnie plecami. W jej głosie pobrzmiewało niezdecydowanie. — Jak długo… — zaczęła, ale coś nie pozwoliło jej dokończyć zdania. 
Zrozumiałem, co miała na myśli. 
— Od początku — odpowiedziałem.
Usłyszałem szum wody. Sekundę później zauważyłem, jak obmywa tackę w zlewie, a następnie osusza papierowym ręcznikiem. Po chwili gwałtownie się odwróciła i patrzyła na mnie w milczeniu, zbierając myśli. 
— Rozumiem — odparła, ale nie dodała nic więcej. Zacisnęła usta. Patrzyła na podłogę z lekkim zażenowaniem. Podniosła wzrok, ale wciąż miała spuszczoną głowę, gdy spróbowała, zapytać: — Przeszkadza ci to?
Zmrużyłem oczy i wzruszyłem ramionami. 
— Niekoniecznie. Są słabi — mruknąłem z wyrzutem. — Z łatwością wyczuwam ich czakrę. — Uniosłem swoją prawą dłoń i obróciłem ją, przyglądając się jej dokładnie z każdej strony. — Dopóki nie próbują mnie zaatakować…
— Nie zrobią tego — wtrąciła nagle, co wybiło mnie z rytmu. Jej głos był pełen zdecydowania, a ogień, który dostrzegłem w oczach, wręcz wypalał we mnie przekonanie, że mówiła prawdę. 
Po raz pierwszy zapragnąłem pociągnąć naszą rozmowę dalej. Chciałem zapytać, dlaczego pilnują mnie akurat tam. Dlaczego nie ma nikogo pod moimi drzwiami lub w pokoju? Później zrozumiałem, że obok mnie była Sakura, a jej częste wizyty o czymś świadczyły. Sprawdzała co ze mną minimum co dwie godziny. Nawet gdy spałem, słyszałem jej ciche kroki. Gdy podchodziła bliżej, miękkie podeszwy jej butów popiskiwały nieznacznie na starym linoleum. Kiedy się pochylała, do mojego nosa docierał kwiatowy zapach jej perfum. Dotykała mojego ramienia i wypowiadała moje imię, chcąc mnie obudzić. Gdy nie odpowiadałem, potrząsała moją ręką, następnie wodziła palcami po włosach i wołała mnie nieco głośniej. Ciągle mnie sprawdzała.
Sasuke mnie zaskoczył. Zawsze był spostrzegawczy i uznałam, że to kwestia czasu, zanim zauważy, że ktoś go obserwuje. Prawdopodobnie domyślał się nawet więcej, niż przypuszczałam. Widziałam po nim, że to go ciekawiło, że chciał wiedzieć, a ja chciałam mu o tym opowiedzieć. Tyle że nie mogłam, a raczej nie powinnam. 
— Sasuke — zaczęłam, nawet nie zastanawiając się na tym, co chciałabym mu powiedzieć. 
Uniósł rękę i przeczesał nią włosy. Zwróciłam uwagę na jego unoszącą się klatkę piersiową, a potem zauważyłam, jak przymknął oczy i pokręcił głową.
— Darujmy to sobie — mruknął, lustrując mnie surowym spojrzeniem.
Gdy usłyszałam jego słowa, poczułam niewyobrażalną ulgę. Zupełnie jakby ktoś zdjął mi ciężar z ciała. 
Posłałam mu wymuszony uśmiech i pomyślałam, że chociaż Sasuke czasami był bezczelny, arogancki to jednocześnie miałam wrażenie, że okazuje mi jakiś rodzaj szacunku. A co najważniejsze wydawał się w tym wszystkim zupełnie szczery.
Szczery. 
Mimowolnie drgnął mi kącik ust.
Gdybym kiedyś musiała opisać go jednym słowem, to nie byłoby właśnie ono. Sasuke był jeszcze trochę zagubiony, ale o wiele spokojniejszy. Kiedy przypomniałam go sobie za czasów Akademii, to zawsze gdzieś w głębi duszy czułam, że jego pozorna doskonałość to część pozy. Jakby przywykł do mówienia i robienia tego, co należy, ale nie w pełni się z tym utożsamiał. Jakby nieustannie grał wyuczoną rolę. Tylko po to, by ukryć swoje prawdziwe uczucia.

Następnego dnia.
— Masz ochotę na coś konkretnego, żebym ci przygotowała na jutro? — zapytałam, siadając obok na drewnianym taborecie. 
Dzisiejszy dzień był zdecydowanie mniej emocjonalny niż wczorajszy, co mnie cieszyło. Sama też starałam się zachować przy Sasuke poważniej, jednak bez przysłowiowego kija w tyłku. Po prostu rozmawialiśmy mniej i chyba bardziej zwracaliśmy uwagę na wypowiadane słowa. Wydawało mi się, że tak jest lepiej. Nie było takiej niezręczności, gdy następowała między nami cisza. 
— Zjem wszystko, oby tylko nie było słodkie — odparł, odwracając twarz.
Przewróciłam oczami, mając nadzieję, że tego nie zauważył i dotknęłam jego ramienia. Rano wyznał mi, że w nocy czuł w nim palący ból. Starałam się zrobić wszystko, co w mojej mocy, by następną mógł przespać spokojnie, ale obawiałam się, że to nie wystarczy i, że leki przeciwbólowe mogą być za słabe.
— I bez natto — wtrąciłam z lekkim uśmiechem na ustach. 
— Tak — odpowiedział. 
Odniosłam wrażenie, że kącik jego ust uniósł się ku górze. Lubiłam, gdy tak robił. Na sekundę znikała jego poważna postawa i pojawiało w niej się coś subtelnego, chłopięcego.
Spuściłam od razu głowę, chowając policzki pod kaskadą włosów. Czułam pieczenie na twarzy i bałam się pokazać mu w całej okazałości. Zbyt często się przy nim rumieniłam. Podczas leczenia wielokrotnie czułam na sobie jego wzrok. Zaczęłam do niego przywykać, może nie tak bardzo jakbym chciała, bo nadal było w nim coś, co mnie peszyło, ale czasami było ono bardziej znośne. Takie subtelne.
— Skończyłam! — powiedziałam, gdy zabandażowałam mu ramię. — Zostawię ci środek przeciwbólowy w razie, gdybyś w nocy znowu nie mógł spać — wyjaśniłam. — I dziękuję, że mi powiedziałeś — dodałam cicho.
— Miałem mówić, to mówię — prychnął pod nosem, a potem z nostalgiczną miną przesunął palcami po swoim przedramieniu. Widząc to, dotarło do mnie, że tak naprawdę nigdy nie pytałam, jak się czuł w związku ze stratą ręki. Nie rozmawialiśmy o tym. Chociaż być może powinniśmy?
Otworzyłam usta, ale zaraz szybko je zamknęłam. Nie chciałam być wścibska. Niektórzy ludzie nie lubią prywatnych, intymnych pytań. Sasuke był jednym z nich. Nie powinnam więc go męczyć, pomyślałam.
— Powiedz, co masz do powiedzenia — mruknął nagle cichym i gardłowym głosem.
Prawie wyskakując ze skóry i ryzykując upadek z taboretu, szybko cofnęłam się, by spojrzeć na niego szeroko otwartymi oczami. 
— Słucham?
— Widzę, że chcesz coś powiedzieć. — Odsunął rękę i położył ją na pościeli, zaciskając na niej swoje palce. 
Pokręciłam głową i skubnęłam palcami brzeg bluzki.
— To nie tak — tłumaczyłam się. — Po prostu się zamyśliłam. 
Wzruszył brwiami i odwrócił ode mnie głowę.
Nie miałem zamiaru na nią naciskać, jeśli sama nie chciała nic powiedzieć. Ale widziałem to po niej. Wiedziałem, że była ciekawa. Jej wyraz twarzy mówił o niej więcej, niżby przypuszczała: jak się z tym czujesz, Sasuke? Prawie słyszałem w głowie jej zmartwiony głos — ciche, współczujące słowa. 
Nie rozmawiałem z nikim wprost o moim straconym ramieniu. To zawsze był temat czysto medyczny albo unikany — takie odnosiłem wrażenie. Początkowo założyłem, że Sakura będzie mnie o nie wypytywała przy każdej nadarzającej się okazji, ale tak nie było.
Widząc wyraz jej twarzy, miałem wrażenie, że dopiero to sobie uświadomiła. Sakura zbyt długo mi się przyglądała, co zaczęło być dla mnie nieco podejrzliwe. Dostrzegłem, jak próbowała coś z siebie wykrztusić, bo jak zwykle z nerwów skubała materiał bluzki i uciekała ode mnie spojrzeniem. 
Przewróciłem oczami. Nie chciałem o tym rozmawiać, ale jeśli by zapytała, odpowiedziałbym. To nie był dla mnie temat tabu, jedynie utrudnienie. Byłem ograniczony ruchowo i nie wiedziałem, ile potrwa przyzwyczajenie się do takiego stanu. Co ważniejsze utrata kończyny nie przeszkadzała mi w osiągnięciu wystarczającej siły, by w przyszłości pokonać Naruto. By ukończyć swój życiowy cel. Nie zamierzałem stać się kolejnym kalekim, emerytowanym shinobi. Miałem plany…
Sasuke spojrzał na mnie łagodnie, a potem westchnął — nie tak jakby był zirytowany, ale jakby próbował się odprężyć. Później leniwie przeczesał dłonią włosy i znowu odetchnął w taki sam sposób. Nie wiedziałam dlaczego, ale to sprawiło, że coś we mnie pękło, jakbym nagle coś sobie uświadomiła. 
Mimowolnie rozszerzyłam ze zdziwienia oczy i bezwiednie rozchyliłam usta, ale zaraz szybko je zamknęłam. Potem przełknęłam ślinę, a następnie przesunęłam dłońmi po udach, próbując uspokoić swoje myśli.
Chciałam być przy nim normalna. Bez nadmiernego entuzjazmu, strachu, że zrobię coś nie tak. Bez tego zbędnego rozemocjonowana i przejmowania się głupotami. Nie miałam jedenastu lat, a siedemnaście. Nie byłam małą płaczliwą dziewczyną, a silną kunoichi. Potrafiłam walczyć o swoje, więc dlaczego miałabym polec tutaj. Chociaż myślałam, że dorosłam, obecność Sasuke to zanegowała, a ja musiałam udowodnić sobie, że to nieprawda i jestem w stanie zachować przy nim zimną krew. 
Zamrugałam powiekami i odetchnęłam głęboko, przesuwając dłońmi po twarzy. Koniec z tym, powiedziałam do siebie w myślach, jakby miało mi to w czymś pomóc. Chciałam podjąć ryzyko, chciałam go wesprzeć, pokazać mu, że może na mnie polegać.
Kiedy odsunęłam ręce, spojrzałam na niego niepewnie. Byłam zdziwiona jego łagodnym wyrazem twarzy. Wyglądał tak, jakby próbował mnie zachęcić do pytań.
— Sasuke — zaczęłam nieco zawstydzona. Przełknęłam rosnącą gulę w gardle i zacisnęłam dłonie w pięści, po czym przycisnęłam je do kolan. W duchu modliłam się, żeby mi się udało. Chciałam wykonać ten krok nie dla Uchihy, ale dla siebie. 
— Po prostu zapytaj — rzucił, jakby znudzony czekaniem, a potem zerknął na kikut po swoim ramieniu.


Blue-owsko: Czas nie pozwala mi na wiele, ale kiedy go mam skupiam się na pisaniu wyłącznie (więcej napisałam o tym tutaj). Poślizg w publikacji wyniknął po prostu z braku czasu i chwili przy laptopie. Za co przepraszam tych, którzy naprawdę czekali. Cieszę się jednak, że mam takich Czytelników :*:* NIECH NO WAS WYCAŁUJĘ I ŚCISNĘ SWOIM ŻELAZNYM UŚCISKIEM ♥
Podziękowania należą się Blackey (zapraszam serdecznie na jej bloga *_*, mam gęsią skórkę na myśl o tej historii! To kawał dobrego SS ♥), która bardzo mi przy tym rozdziale pomogła no i wyłapała przecionki, literówki, a także zaszczepiła w głowie pewien pomysł. Szanowna Blackey, chylę czoła za pomoc. Dziękuję!
W sumie ten rozdział jest chyba takim ostatnim spokojniejszym, nostalgicznym (ale jeszcze nie wiem XDDD Lubię takie :D ehehehe). Myślę jednak, że sceny SS fanom SasuSaku powinny przypaść do gustu *_*

To do następnego! 
A i WESOŁYCH ŚWIĄT! ♥ 

22 - aż tyle komenatarzy!
Postarajmy się o więcej ♥

  1. Hej!
    Bardzo mi się podoba, że Sasuke sam zaczyna dostrzegać pewne rzeczy i widzi, że towrzystwo Sakury mu pomaga. Podoba mi się ta relacja między nimi,choć przyznam szczerze, Sakura mnie irytuje - ale ona wlaśnie taka jest, mimo że nie wszyscy ją na taką kreują(w tym ja xD)
    Bardzo mi się podobało!
    Pozdrawiam i życzę Wesołych Świąt! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak miło Cię widzieć! Cieszę się, że postawa Sasuke Ci się spodobała i jednak trochę dziwi, że każdego irytuje Sakura. Zastanawiam się wtedy... a jak było podczas oglądania anime? Ciekawe XD Ja zawsze miałam do niej ambiwalentne uczucia i jedynej Sakury w ff jakiej nie trawie to takiej, która nadmiernie przeklina i jest jednym słowem zgorzkniała.
      Może właśnie moja obojętność wobec niej sprawia, że tak ją postrzegam. Jakoś dla mnie nigdy nie była zbyt silną emocjonalnie kobietką XDDD
      Dziękuję ogromnie za odwiedziny i komentarz! ♥
      Pozdrawiam i również, Wesołych Świąt!

      Usuń
  2. Niesamowite uczucie znowu być z czymś na bieżąco (miejmy nadzieję, że mi tak zostanie na dłużej xD). Jakoś tak czytałam rozdział za rozdziałem, zostawiając sobie komentarz na koniec, co chyba nie było najlepszym pomysłem. Teraz mam tak dużo myśli, że w sumie nie wiem od czego zacząć i jak to wszystko ładnie zredagować.

    Zupełnie nie dziwi mnie zamieszanie wokół Sasuke i jego przeniesienia do szpitala. "Podobno". Jego osoba wzbudza i jeszcze długo będzie wzbudzać skrajne emocje. Nie pomogą tutaj słowa i wiara jego przyjaciół. Sasuke jakby nie patrzeć jest powszechnie uznawany za zdrajcę wioski. Chociaż nigdy specjalnie nie działał na niekorzyść Konohy, to taką reputację ciężko jest zmienić. Jeszcze kontakty z Akatsuki, które przecież wywołało wojnę... Ludzie się boją, martwią i nie chcą zagrożenia wokół siebie - to naturalne. Jednak personel medyczny powinien być ponad to. Zgodnie z etyką ich zawodu nie powinno mieć dla nich znaczenia kogo leczą i kogo mają w szpitalu, ale wiadomo - są tylko ludźmi.
    Sakura potrafi być twarda i nieustępliwa, co bardzo mi się w niej podoba. Tsunade z kolei wie gdzie i kiedy uderzyć, żeby dopiec swojej uczennicy. Ta ich wymiana zdań w gabinecie była bardzo osobista, chociaż dotyczyła sprawy wagi państwowej.
    I mamy sobie tę twardą Sakurę zestawioną z miękką Sakurą, która objawia się przy Sasuke. Nerwową, nadmiernie podekscytowaną, momentami przerażoną. Gdzieś między tym wszystkim krąży jej profesjonalizm. Przedstawiasz tutaj cały wachlarz jej stanów emocjonalnych i to jest fajne. Naturalne. Chociaż wciąż uważam, że momentami mogłaby się wziąć bardziej w garść, to jednak jest to Sakura - reaguje na każdy gest Sasuke.
    Ładnie prowadzisz perspektywę Uchihy. Spokojniej, oszczędniej. Bardzo Sasukowo Ci ona wychodzi.
    Kurcze, on się zaczął UŚMIECHAĆ. Szok xD Na miejscu Sakury bym pewnie zawału dostała.
    Relacja między nimi postępuje bardzo naturalnie. Sasuke coraz bardziej jej ufa, Sakura coraz częściej się rumieni. Dużo drobnych gestów buduje atmosferę intymności, pomimo warunków i okoliczności, w jakich się znajdują. Widać zacieśniającą się między nimi więź i to bardzo mi się podoba. Nic nie jest przyspieszone czy nienaturalnie wepchnięte czytelnikowi.

    Nadrabiało mi się z największą przyjemnością (i z odrobiną hańby, że Cię tak zaniedbałam ^^")

    Buziaki <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja miałam uśmiech od ucha do ucha! Guru, jesteś chyba jedyną osobą, która traktuje ich w ten sposób, a raczej dostrzega rzeczy, które chcę przekazać. Jesteś prawdziwym skarbem! Cieszę się jak małe dziecko raz za razem czytając ten komentarz. Ciągle tylko kiwam głową i piszczę: tak! właśnie tak! o to chodzi! No rozpłaczę się chyba ze szczęścia.
      Dziękuję Ci, że podchodzisz to tego z taką świadomością i może nawet dystansem.
      Szczerze zapominam języka w buzi, ale jakoś widząc Cię tutaj i w ogóle, że pojawiają się Twoje kolejne rozdziały, zaczynam jakoś tak się uspokajać (i powolutku czytać/nadrabiać) XD Może właśnie brakuje mi w blogsferze takich ff jak Twoje.

      Niezmiernie się cieszę z tego komentarza. Z tych małych rzeczy, które zauważyłaś. No po prostu z każdego słowa.
      Dziękuję Ci za niego, a także za poświęcony czas! ♥

      Odpoczynku w święta, czasu i weny ♥ Wesołych Świąt, Kochana Guru!
      Buziaki! ♥

      Usuń
    2. Bardzo mi miło <3
      Lubię, kiedy udaje mi się wyczytać z tekstu jego esencję. Zauważyć niuanse, które umykają innym, a są ważne dla autora. Czuję się wtedy jakbym dostała piąteczkę z czytania xD Jak każdy kujon lubię piąteczki :D

      Ach, dziękuję. Nawet nie wiesz, jak ważne i jak szalenie miłe rzeczy mi tutaj napisałaś. Bardzo motywujące. Moje powolne wracanie do blogosfery jest odrobinę bolesne, bo okazuje się, że ta kilkumiesięczna przerwa wywiała sporą część zainteresowania moimi pracami (powinnam się tego spodziewać, ale cóż - nadzieja matką głupich xD), a słowa takie jak Twoje przywracają mi wiarę w sens dzielenia się tym, co napisałam z innymi. Dziękuję Ci za to <3

      Moja Droga, również życzę Ci dużo odpoczynku, spokojnych i wesołych świąt oraz powrotu radości z życia w blogosferze <3
      Buziaki <3

      Usuń
    3. Pięć z plusem, a nawet sześć! Lub uśmiechnięte słoneczko? XD ♥

      Sama prawda, więc ogromnie się cieszę, że to motywujące!Trzymam kciuki!
      Wydaje mi się, że jeśli ktoś naprawdę szanuje Twoją pracę, lubi Twoje opowiadania to zostanie mimo wszystko. I mam nadzieję, że się o tym niedługo przekonasz.

      Dziękuję bardzo! Mam nadzieję, że dla Ciebie święta są przyjemnym czasem i wypoczywasz ♥
      Buziaki!

      Usuń
  3. Cudownie było przeczytać przedpremierowo ten rozdział i jeszcze choć w minimalnym stopniu przyczynić się do jego powstania :) Wciąż czuję się zaszczycona.

    Pamiętam, gdy pierwszy raz weszłam na Twojego bloga, jeszcze na wattpadzie. Opowiadanie tak mnie wciągnęło, że nie mogłam się powstrzymać przed klikaniem w kolejne rozdziały :) Byłam zachwycona Twoim stylem, samym pomysłem i gdy dowiedziałam się, że historia jest tutaj, na blogspocie, od razu przybyłam i zostawiłam swój pierwszy komentarz, będąc jednocześnie wręcz zauroczoną Twoim szablonem.
    Nie wiem, nie znam się, ale jakoś mi tak cieplej na sercu, gdy wiem, że tak wspaniała autorka zaufała mi na tyle, że nie musiała się obawiać przesłania nieopublikowanego rozdziału w niepowołane ręce. Może nie jest to tak istotne, bo też niespecjalnie okazuję emocje, ale szczęka mi opadła, gdy zapytałaś mnie o krótkie zerknięcie. Niesamowite doświadczenie i zaszczyt. Myślę, że wpiszę je sobie do CV.

    Co do samego opowiadania – to nie do końca mój styl, ale już Ci o tym wspominałam. Niemniej jednak nie powstrzymało mnie to przed czytaniem kolejnych części, bo piszesz po prostu niebywale wciągająco. Ciężko się oderwać.
    Podoba mi się ten powolny rozwój ich relacji, jakby podchody. W moim odczuciu jest to takie prawdziwe, że nie zdziwiłabym się, gdybym przeczytała coś takiego spod pióra Masashiego. Od razu bym do niego pisała i oskarżała o plagiat :) I dobrze wiesz, że bym to dla Ciebie wygrała.
    Również podoba mi się pisanie tego z perspektywy i Sasuke, i Sakury. Wtedy można idealnie zobaczyć różnice jakie są między nimi, jak myślą i analizują dane sytuacje. I chyba właśnie to najbardziej pokochałam.
    Nie mogłabym nie wspomnieć o samym prologu i pierwszym rozdziale tego opowiadania. Idealnie opisałaś zakończenie wojny, przekazując wszystkie uczucia, które wtedy panowały. Naprawdę się wczułam. I to chyba ciągnie się do samego końca, bo sam fakt, że Uchiha jest pilnowany sprawia, że czuję, jakby to się działo naprawdę.
    I jeszcze ta Sakurka – taka pewna siebie, a później zmieszana właśnie przy nim, przy osobie, którą kocha całym sercem. Boi się go zranić, więc uważa na wypowiadane słowa, czasami nawet gryząc się w język. W połowie rozdziału nastąpił moment przełamania, bo wspomniałaś o częstszych rozmowach, może nieco swobodniejszych, ale pod koniec przełamałaś już najgrubszy lód w postaci „braku zaufania”. Nie tak dosłownie, ale zapewne wiesz, co siedzi mi w głowie. Jestem przekonana, że ta rozmowa ciekawi każdego wytrwałego czytelnika i z ogromną niecierpliwością będą jej wyczekiwać. W końcu może i dzięki niej Sakura stanie się nieco odważniejsza przy Sasuke :) Myślę, że wtedy Uchiha zacznie spoglądać na nią nieco inaczej, z większym szacunkiem, uznaniem. Sama nie umiem się już doczekać, więc pisz szybko rozdział na SIN (moje ulubione opowiadanie :)) i zabieraj się za 19. Będę Cię poganiać, bo i już ja nie mogę się doczekać kontynuacji! I na pewno będę komentować, bo również i te opowiadanie zasługuje na uznanie. Myślę, że jakbyś zapisała się na jakiś konkurs literacki, to byś go z pewnością wygrała.

    Chcę Ci jeszcze podziękować za udzieloną pomoc, czy to kilka miesięcy temu czy nawet całkiem niedawno. Sam fakt, że wspomniałaś o mnie w „notatce” łechta me ego i to niebywale, także stokrotne dzięki. Doceniam takie rzeczy, więc mam nadzieję, że i kiedyś również się na coś przydam i jakoś odwdzięczę. Cudownie było Cię poznać, Blue Bell. I to już nie chodzi o sam fakt blogosfery, ale i wspólne zainteresowania. Wykresy matematyczne :) Myślę, że to był dobry moment na powrót i dzięki, że wtedy ze mną byłaś! No i wciąż jesteś, to jest najważniejsze.
    Pewnie będziemy jeszcze rozmawiać, ale już teraz chcę Ci życzyć wesołych świąt, dużo uśmiechu i przede wszystkim zdrowia. Nie zapominaj o swojej zajebistości, wenie i o prawdziwych czytelnikach, którzy zawsze z Tobą będą.

    Pozdrawiam serdecznie i zacnie, bo jakżeby inaczej w Twoim wypadku? Nie da się! Weny, czasu i dużo zdrówka. W razie problemów proszę pisać i nie zapominać, że jestem!
    Z ogromnymi wyrazami szacunku (i miłości), Blackey. ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczęka mi opadła, jak zobaczyłam ten komentarz. Jestem pod wrażeniem i chyba jeszcze bardziej rozemocjonowana niż Sakura przy Sasuke. Zachwycam się komentarzem nieustannie.

      Blackey, uwierz mi, że czuję to samo wobec Ciebie. Twoja pomoc była na wagę złota. Zaszczepiłaś we mnie pewne pomysły, które aż chce się zrealizować.
      Jaka ja byłam wtedy szczęśliwa! Niby taki przypadek, a jakim obrotem wydarzeń zaowocował ♥
      Teraz to łechtasz moje ego i przez święta będę jak paw chodziła.

      Tak, domyślam się - takie okruchy życia wręcz są dla niektórych zbyt leniwe. Ale jednak cieszę się, że mój styl, sposób pisania zatrzymał Cię tu na dłużej ♥
      Od momentu, gdy napisałaś podchody zaczęłam prawie skakać. Jak ja uwielbiam takich Czytelników, którzy widzą nie tylko tą słowną otoczkę, ale i bohaterów. No jaram się, po prostu się jaram.
      Ja już z Tobą kontrakt podpisuję. Żadna zbrodnia mi w życiu nie straszna :D
      I poważnie, Twój komentarz wbił mnie w fotel. Tak słabo mi wychodzi złożenie czegoś normalnego, że mi wstyd XD Każde słowo w nim jest na wagę złota. Twoja opinia to coś niezmiernie ważnego dla mnie, jak i dla tej historii. A Sakura swój przełom będzie mogła zawdzięczać właśnie Tobie.
      No szaleję z radości. Naprawdę.

      Blackey, naprawdę nie ma za co dziękować. Cieszę się, że mogłam pomóc i dzięki temu Cię poznać i przede wszystkim przeczytać Twoją cudowną historię (wyczekuję z niecierpliwością kolejnych rozdziałów).
      I ja także po raz kolejny dziękuję za pomoc. Uratowałaś mi dupę XDD

      Rumienię się coraz bardziej i coraz bardziej nie wiem, jak ja mam słowami wyrazić to, co czuję.
      Tobie również Blackey Wesołych Świąt! Pogody ducha, weny! Mega pomysłów i poważnych Czytelników, takich którzy zobaczą więcej niż ukazujesz to słowami.

      Pozdrawiam cieplutko i milutko, i również zacnie, no bo jakże! Pamiętaj o tym, że to słowo bardziej jednak pasuje do Ciebie XD
      Vice versa Blackey - mogę odświeżać fejsa co sekundę. Zawsze wal, jak coś trzeba :D
      No i jakbym mogła zapomnieć o tak zacnej osóbce?

      Z ogromnymi wyrazami szacunku i miłości, i zachwytów, Blue ♥

      P.S. A to, o czym zapewne z ekscytacji zapomniałam napisać tutaj, napiszę już prywatnie XD

      Usuń
  4. Na początek. Zdaję sobie sprawę, że mogłaś nie spodziewać się po mnie jakiegokolwiek komentarza, bo nie oszukujmy się. Na Something I need umarłam śmiercią naturalną XD (Ale planuję zmartwychwstanie i mam nadzieję, że niedługo skoro mam trochę wolnego).
    Jednak żyję i teraz nadrabiam póki mogę, bo potem zawodowe, matura i cholera jedna wie co jeszcze.
    To tak może po kolei polecę czy coś XD
    Ameno - myślałam, że tą babę po prostu uduszę. Wprost czułam tak samo wielką irytację jak Sakura. Ranyyyyy. Jak ja nie znoszę takich bab :/
    Sasuke - chyba po raz pierwszy odnoszę wrażenie, że sam nie wie czego chce. I to wrażenie w zupełności mi teraz do niego pasuje.
    Sakura - strasznie przypomina mi tą zakochaną małolatę. Aż mi się milutko i nostalgicznie zrobiło w serduszku. To takie fajne uczucie było ^^
    Tak samo misja w Krainie Fal. Jenyyy.... Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak wielką ochotę zrobiłaś mi na obejrzenie Naruto, a cholerka nie mam na to czasu :/ Błagam niech ktoś wymyśli podróże w czasie, albo załatwi mi od Hermiony Zmieniasz Czasu.
    Odwalać Sakurę -> matko, to takie zabawne, a jednocześnie takie prawdziwe. No wysiadam po prostu XD
    Nie wiem ile razy już to pisałam, ale za każdym razem wydaje mi się, że za mało. Po prostu kocham Twój styl. Ja chyba w życiu nie byłabym w stanie zawrzeć w swoim tekście tylu emocji. Jeszcze pokazać ich w tak niezwykły sposób. Dla mnie to jest niewykonalne chyba.
    Nie umiem przestać Ci tego pisać. Po prostu uwielbiam :)
    Ta ostatnia scena. Awwwwrrrr. Nie wiem dlaczego, ale wydaje mi się po prostu w cholerę urocza. No koffam ^^
    Następnym razem, kiedy nie będę czytać na bieżąco to się chyba w łeb walnę. Spisywałam sobie skróty myślowe na karteczkach, żeby nie pominąć niczego, ale i tak za bardzo się wczytałam, żeby wszystko tu wypisać XD
    Pozdrawiam cieplutko ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ajć, ajć, ajć.. to nieźle zawalone miesiące nauką będziesz miała. Tak jak ja z obroną. O matko, aż mi niedobrze.
      Trzymam jednak kciuki!
      Strasznie mi się podobają te Twoje odniesienia! Chyba też takie będę robiła przy nadrabianiu komentowania po tej mojej przerwie XD No cudne są! Wspaniałe wręcz!
      A ten zmieniacz to tak by się przydał! Często zasypiam z myślą, by rano obudzić się z mocą władzy nad czasem, heheheh XDDDDDDDDD Ja pierdziele, ale to by przydatne było.
      Ach, Yorumi... nawet nie wiesz, jak ja się cieszę z Twojego komentarza. Tak, aż człowiekowi cieplej na sercu. Zupełnie jakby jakaś zła passa została przełamana. Dziękuję Ci za niego ♥
      Pleciesz głupoty! Moim zdaniem to jest do wyuczenia, z tym mankamentem, że jedni wolą skupiać się na opisach sytuacji, a inni uczuć.
      Także... jak najbardziej to jest wykonalne! Eksperymentować trzeba :D
      Ta ostatnia scena... to będzie wstęp do czegoś większego, a co! *_*
      Ja chyba zacznę robić oddzielne pliki notatnika na każde ff, które czytam i na zaś będzie XDDD

      Dziękuję pięknie za komentarz i za poświęcony czas! Ogromnie mi miło Cię tu widzieć!
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  5. Nic dodać, nic ująć. Wykapany Sasuke tak jak i Sakura.
    Chyba tyle wystarczy z mojej recenzji, prawda?

    Jak zawsze jestem zachwycona tym, jak prowdzisz narrację Sasuke, bo widać, że bardzo dobrze wczuwasz się w postać, co według mnie przy tak... oziębłej postaci, może być naprawdę problematyczne.

    Sakura jak zwykle bardziej ukazuje nam, co czuje i bardziej się przy tym rozdrabnia, co idealnie ukazuje jej charakter.

    <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaaaaaaaaaaaaaaa! Kelleen, nawet nie wiesz, jak mnie cieszy Twój komentarz i obecność! Z radości piszczę gorzej niż Sakura chyba XD

      Niezmiernie się cieszę, że opowiadanie Ci się podoba, w tym zachowanie Sasuke jak i Sakury. Staram się ukazać ich w miarę normalnie, żeby nie było mocnych odchyłów od oryginału i jestem bardzo, ale to bardzo szczęśliwa, że to mi się udaje.
      Z Sasuke chyba takim głównym problemem jest to, że muszę ciągle pamiętać o tym, że ma jedno ramię, co nie zawsze w głowie jakoś siedzi :D

      Dziękuję Ci ogromnie za komentarz i mam nadzieję, że w kolejnych nie zawiodę!
      Pozdrawiam serdecznie ♥

      Usuń
  6. Matko, BlueBell nie wiem jak mogłam ignorować Twoje opowiadanie. Nie mogę spojrzeć w swoje odbicie w lustrze. Ilekroć widziałam kolejne rozdziały spod Twego pióra, zgłaszane w aktualnościach LN, wmawiałam sobie, że paring SS to nie moja bajka; że skoro piszę i odnajduję się w klimatach Akatsuki, to powinnam skupić swoją uwagę wyłącznie na opowiadaniach z tego nurtu. Ależ złudne było moje przekonanie.
    Poświęciłam 3 - tak, dosłownie t r z y godziny, by zapoznać się z Twoją twórczością, przedstawioną na tym blogu. Czy się zawiodłam? W ogóle. Chwalę Pana za moment, w którym - powodowana Twoją odpowiedzią na chacie LN, sugerującą, że jesteś aktywną autorką - zdecydowałam się zapoznać z treścią TA. Ot tak, bo w końcu postać Sasuke jest jedną z moich ulubionych z uniwersum Naruto, a ostatnio coraz bardziej przekonuję się do Sakury.
    Pozwól zatem, że w swoim komentarzu wyrażę po krótce opinię na temat całokształtu, bez zbytecznego rozdrabniania się (chociaż ta akcja z Sasuke wbijającym palce w nogę Sakury w którymś z rozdziałów była genialna).
    Już przy rozdziale zero, całkowicie przepadłam. Ta luka w dziejach naszej dzielnej trójki pozostawiła ogromne pole do popisu i przyznaję, że świetnie je wykorzystałaś. Czasami potrzebowałam chwili by przetrawić treść, z którą właśnie się zapoznałam - szczególnie od chwili, gdy postanowiłaś wtrącić do opowiadania punkt widzenia Sasuke. W natłoku myśli, które chciałabym Ci przekazać, w pierwszej kolejności skupię się na tym, co uważam za najważniejsze w opowiadaniach bazujących na anime/mandze - kreacji głównych bohaterów. Szczególnie Sasuke. Z punktu widzenia czytelnika chciałoby sie rzec, że to niemożliwe z jaką lekkością prowadzisz tą postać (jaki jest kanoniczny Sasuke, każdy wie). Nie znam kulisów Twojej pracy, ale chcę Cię upewnić w przekonaniu, że robisz to naprawdę świetnie. Kupuję Sasuke z TA, ponieważ jest a u t e n t y c z n y. Taki, jaki powinien być; jakim chciałby go widzieć mistrz Kishimoto i podejrzewam, że Twoi czytelnicy również. Wciąż jest mroczy, w ten swój intrygujący sposób, ale jednocześnie daje się w nim dostrzec zalążek przemiany, której miał ulec po walce z Naruto w Dolinie Końca. Twoje przedstawienie napędzających jego postać motywacji jest logiczne i spójne, nieprzesadzone, i oddaje charakter złożoności uczuć Uchihy po zwycięskiej wojnie - nie tylko względem Sakury, ale i przewijających się, pobocznych bohaterów. Z kolei zaś co do Sakury, zdaje się, że wykreowałaś ją na tą istotę, która albo działała na uzębienie połowie fandomu, albo wzbudza wyłącznie pozytywne emocje. Nie potrafię jednoznacznie określić, czy jej postawa jest słuszna, aczkolwiek rozumiem targające nią uczucia. Nie bez powodu funkcjonuje porzekadło, że stara miłość nie rdzewieje. Podziwiam hart ducha różowowłosej, jej oddanie sprawie Sasuke i przeciwstawienie się samej Godaime w imię własnego celu, sprowadzającego się do ochrony Uchihy.
    Z niecierpliwością czekam na więcej. Powoli przekonuję się do opowiadań spod szyldu SS i jesteś jedną z nielicznych autorek, które wykorzystują potencjał niedopowiedzeń ze strony mistrza Kishimoto w naprawdę interesujący sposób. Cieszę się niesamowicie z zdeklarowanej częstotliwości dodawania nowych rozdziałów i obiecuję wracać po kolejne.
    Życzę mnóstwa weny, Wesołych Świąt oraz szczęśliwego Nowego Roku (już razem hihi ^^) <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo przepraszam za tak późną odpowiedź. Chaos świąt żyje chyba swoimi prawami XD

      O matko! Ja jestem w poważnym szoku po przeczytaniu tego komentarza. Ale w sumie całkowicie Cię rozumiem. Kiedyś czytałam tylko SasuSaku. Mowy nie było, żebym sięgnęła po coś innego, a jak to zrobiłam - objawienie, jakie te ff są niezłe!
      Także tym bardziej dziękuję Ci za to, że tu zawitałaś i za poświęcone 3 godziny, by zapoznać się z tym opowiadaniem :D
      Mało kto nie lubi Sasuke. Jego charakter po prostu przyciąga i nie da się przejść obok niego obojętnie - tak jak w ogóle od Uchihów.
      Ja całkowicie przepadłam od pierwszych słów Twojego komentarza. Dosłownie. Rumienię się, czytając, że według Ciebie Sasuke jest autentyczny. Naprawdę. Staram się i to bardzo, by z nim nie przesadzić. Akurat Sasuke jest taką postacią, że łatwo go można popsuć. Czasami po prostu analizuję jego wypowiedzi z mangi lub odświeżam niektóre sceny z anime, żeby lepiej go zrozumieć - tak jakby zobaczyć, przyjrzeć się mu.
      Właśnie dla mnie rozdział 699 i to jego pożegnanie było czymś cudownym, ale nie do końca wyjaśnionym. Kishimoto pozostawił tyle luk, że aż wstyd! W TA może nie tyle co usilnie się staram ale jakby tylko próbuję nakreślić sobie te wydarzenia. Z punktu zagorzałego fana SS XDD Dlaczego w końcu odwzajemnił uczucia Sakury? Co się takiego wydarzyło wtedy? To pytania, na które jedynie fantazja na razie może odpowiedzieć.
      Kiedy nie było obok Sasuke, Sakura zachowywała się tak bardziej normalnie, ale kiedy był - nie pamiętam sceny, żeby się przy nim nadmiernie nie ekscytowała. Tyle razy Kishimoto pokazywał, że ona zrobi dla niego wszystko. Nawet poświęcając własne szczęście.

      Dziękuję Ci ogromnie za ten komentarz, każde słowo, poświęcony czas. Naprawdę to wiele dla mnie znaczy i chyba go sobie wręcz wydrukuję, żeby mieć go przed oczami i czytać aż nauczę się go na pamięć. Jestem bardzo wzruszona i wdzięczna.
      Częstotliwość dodawania rozdziałów niestety się trochę zachwiała, bo zdarzają się dłuższe przerwy. Ale staram się to wszystko pogodzić i może już niedługo znowu ten tryb będzie miał szansę się sprawdzić.
      Dziękuję jeszcze raz! Cudownie jest czytać taki komentarz. To niesamowicie dodaje siły i ochoty na dalszą pracę ♥
      Jako że jeszcze jeden dzień świąt został, także mam nadzieję, że poprzednie były udane i dzisiejszy również taki będzie!
      Wesołych!

      Pozdrawiam serdecznie i jeszcze raz za wszystko dziękuję ♥

      Usuń
  7. Ja uważam, że takie powolne, spokojne opowiadania też mają swój urok. A szczególnie Twoje ;)
    No i SasuSaku w Twoim wykonaniu to masterpiece :D Uwielbiam ich relację, to jak się powoli budzi do życia, jak Sakura nie poddała się ze swoim uczuciem, a Sasuke w końcu zaczyna rozumieć, co czuje.
    Czekam z niecierpliwością na następny tutaj i na SIN.
    Wszystkiego dobrego na Święta i dużo weny na nowy rok! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dobrze. Bardzo mnie to cieszy ;) Dziękuję, że tak uważasz, to przemiłe :D
      Teraz już tylko z górki i mam nadzieję, że nie zawiodę :)
      Dziękuję bardzo! Tobie również wszystkiego dobrego na (jeszcze) święta!
      Pozdrawiam serdecznie :D

      Usuń
  8. Taki króciutki rozdzialik, że ledwo zaczęłam, a tu już skończyłam. Poniekąd dzięki temu zdążę dać komentarz przed wyjściem na autobus XD, więc ma to też swoje plusy! Nota jak zwykle przyjemna i sprawiająca, że chce się coraz więcej i więcej <3

    OH YEAH! DUŻO SS! To jest to, na to czekałam (i za pewne nie tylko ja hihi). Normalnie rozpływałam się przy czytaniu, oni są tacy uroczy. Nic dziwnego, że nasza Haruno się nieco przy nim denerwuje. Gdybym odpowiadała za stan zdrowia takiego ciasteczka, dawno bym go porwała do siebie, zamknęła w piwnicy i nie oddała nikomu. Zmarnowałby się przy innych osobach xD.

    Nasz pan gbur Sasuke pyta się Sakurci, czy wróciła? To ci dopiero oznaka, że coś do niej ten tego :> Oj Haruno, Haruno, kiedy ty zrozumiesz, że on ci jest pisany i gdybyś rzuciła się na niego i tak by był na nią skazany XD Fantazje i retrospekcje czytelników chyba nie znają granic. Nie wiem, jak ty to robisz Blue, ale ja z każdym chapterem doznaje nowych, z deczka niecodziennych myśli, ale to bardzo dobrze! Sprawiasz tym, że z szerokim uśmiechem na twarzy tutaj zaglądam <3

    Upsik, jednak Uchiha zorientował się, że jest obserwowany. On to jednak zawsze pozostanie geniuszem (aż trudno wyobrazić go sobie w innej roli). I znowu wyrazy współczucia dla Sakury, na jej miejscu bym się chyba zapadła pod ziemie, gdyby taki przystojny mężczyzna, skierował tę uwagę do mnie.

    I te ich problemy z porozumiewaniem się <3! To oznaka, że miłość rośnie wokół nich. I MAM NADZIEJĘ, ŻE ONA ODWAŻY SIĘ ZAPYTAĆ! SKORO SAM SASUKE TEGO ŻĄDA! A JEGO ZACHCIANKI TRZEBA SPEŁNIAĆ <3 (gdybym miała podobnego hopla na punkcie jakiegoś realnego mężczyzny, oj biedny byłby gdyby natknął się na moje jestestwo XD)

    Widzę, ze nowy rodział ma 100%, więc ja się tu pytam, GDZIE ON JEST?! Walić jakieś literówki, betowania, ja tam nie zwracam na to uwagi, ważne, że jest co czytać XD <3

    Pozdrawiam i do następnej <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaaaa! Ojejku Gemi Ni, Ty nawet nie wiesz jak mnie cieszą Twoje komentarze. Jesteś jedną z niewielu osób, która tak jara się SasuSaku ♥
      Ja mam ostatnio manię, i to dosłownie, na takie pierdoły między nimi. Nosz kurde... Sasek to niepocieszony by był, gdyby ona mu pewnie na cały dzień zniknęła! NIE DAJ BOZE!
      Ale kiełkuje ten nasz przystojniaczek, a raczej jego uczucia i myśli. To jak pchanie dzieciaczka swojego do nowej koleżanki: takie idź zagadaj XDDDDDDDD
      Ahahahahah! Sasek to po prostu zlepek cnót! Można oczy cieszyć i cieszyć. No i która kobietka by się pod ziemię nie zapadła przy takim przystojniaczku :o
      WSZYSTKIE ZACHCIANKI SASKA ZOSTANĄ SPEŁNIONE, A CO! *________*
      Ja to mam przez Twoje komentarze zawsze tyle radości. Czuję w nich tą energię, radość... no wszystko!

      Teraz się na SIN skupiam XDDDDDD A poza tym... nie byłabym sobą, gdybym dała coś niesprawdzonego - pisanego ot tak. Lepiej poczekać, bo to jakoś źle świadczy XDD Nikt mnie chyba nie zje, za takie poślizgi XDDDDDDDDDD


      Dziękuję Ci za przecudny komentarz! ♥
      I za przeczytanie, za poświęcony czas ♥
      Dziękuję ♥

      Pozdrawiam cieplutko ♥

      Usuń
  9. Hejooooo,
    Ehhh dziewczyno! Wczoraj wciągnęłam wszystkie rozdziały, no i jestem zachwycona. Dawno nie czytałam opowiadania w świecie shinobi i to jeszcze o tematyce sasusaku. Mało tego - opowiadania, które jest kontynuowane. Przywróciłaś moją wiarę w to, że ktoś tutaj jeszcze coś tworzy. Ostatnio mam wrażenie, że wszystko przygasło i nikt nic... Ja sama zrobiłam sobie przerwę. Aż się tęskni za czasami, kiedy wracało się ze szkoły i czytało nowe rozdziały!
    A jeśli chodzi o Twoje opowiadanie, to czyta się je bardzo przyjemnie. Niby nie a full akcji, ale to bardzo sympatycznie powoli się toczy. Sakura jest dokładnie taka jaka powinna być. Delikatna, optymistyczna i zakochana w Sasuke <3 Uwielbiam Cię za to!
    Najlepsza scena to zdecydowanie ta, w której Sasuke dotyka nogi Sakury!!!!! Chcę jeszcze! Czemu już jej tak nie dotyka?! Te sceny z więzienia tak bardzo intymne - podbiły mi serce! Wsadź Saska do więzienia! Niech się dotykają jeszcze, więcej, częściej XD hahaha... (zboczona ja XD)
    Komentarz chciałam napisać już wczoraj, ale było późno i ledwo czytałam ostatnie linijki tekstu. Miałam nadzieję, że dzisiaj będzie lepiej, ale wcale nie jest. Wybacz, że nie rozpiszę się w takim razie. Ale obiecuję poprawę.
    Blog ląduję do ulubionych, a ja czekam na kolejny rozdział <3
    Weny, Sasuke i czytelników Ci życzę!
    Buziaki!
    Linki ~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dostałam wytrzeszczu. Tak nie mogłam uwierzyć, że dostałam od Ciebie komentarz! To pochwała dla mnie normalnie! A czytając ten komentarz to już w ogóle się roztapiałam jak mokry chomik na patelni.
      Nawet nie wiesz, jaka jestem szczęśliwa, że zapoznałaś się z tą historią, poświęciłaś na nią swój czas i jeszcze napisałaś komentarz! Piszczałam z zachwytu. Naprawdę.♥♥♥♥

      Jak tak przypominasz te powroty ze szkoły i czytanie rozdziałów, ojej! Ja też pamiętam, że non stop blogi sprawdzałam. Normalnie odświeżanie co pięć minut XD

      Nie przepadam za taka full akcją, co widać XD Zawsze mi brakowało takich opowiadań wyłącznie o SasuSaku, tylko oni, rozmowy między nimi i jakieś gesty - jak to kolanko! I oj, Sasuke jeszcze może nie tylko kolankiem zaskoczy :>
      Tak jest! Uchiha - to rozkaz, marsz do więzienia i obmacuj Sakurę XDDDD

      Nie mam czego wybaczać! Ja jestem i tak dzięki Tobie przeszczęśliwa ♥♥ To cudowne, że mogłam przeczytać tak wspaniały komentarz! Dziękuję Ci za niego ♥

      Dziękuję jeszcze raz, za wszystko: za poświęcony czas i opinię ♥ Za życzonka także!

      Tobie również Linki weny! Żeby udało Ci się dokończyć rozdział! A ja na pewno go przeczytam ♥
      Czekam ♥
      Dziękuję jeszcze raz ♥♥
      Buziaki! I cieplutkie pozdrowionka!

      Usuń
  10. 41 year old Help Desk Operator Glennie Babonau, hailing from Windsor enjoys watching movies like Bright Leaves and Cosplaying. Took a trip to La Grand-Place and drives a Ferrari 500 TRC. Link strony

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku, jeśli podczas czytania Tsumetai Asa co najmniej raz pomyślałeś sobie: podoba mi się! to zostaw po sobie ślad (chociażby w postaci krótkiego komentarza). Rozumiem, że masz obowiązki lub możesz nie mieć chęci. Wiedz jednak, że gdy widzę ten ślad Twojej obecności, bez żalu siadam do pisania, ignorując nawet obowiązki. Dla Ciebie to zaledwie kilka/kilkanaście minut... a dla mnie przygotowanie rozdziału to godziny, dni bądź nawet tygodnie, a także chwile, gdy stawiam pisanie ponad coś innego, byle tylko podzielić się z Tobą nowym rozdziałem.
Dziękuję Ci Drogi Czytelniku za wizytę, bo to właśnie dzięki Tobie Tsumetai Asa rozkwita ♥