niedziela, 25 marca 2018

4. to smell the flowers

Where the moon light also not to reach
There is a town that even loneliness sing
Opuściłam szpital jeszcze przed dziesiątą rano. Spędziłam w nim trzy dni, więc próbowałam się stąd wyrwać jak najszybciej. Nie chciałam zwlekać, miałam zbyt wiele rzeczy do zrobienia, a Sasuke był ostatni na mojej liście. I to wcale nie zależało ode mnie. 
Żelazna dłoń ściskała mnie za serce za każdym razem, gdy pomyślałam, że to nie było w porządku wobec Sasuke. Nie wiedziałam, czy został poinformowany o moim przyjściu — ale jeśli tak, to nie chciałam go rozczarować. Czułam, że powinnam iść do niego od razu po wyjściu ze szpitala. Jednak w dokumentach pozostawionych przez Piątą, ukryta była mała karteczka, którą zauważyłam dopiero wczoraj wieczorem. Wypadła mi na pościel, kiedy po raz kolejny przeglądałam zapiski. Nie wiem jakim cudem nie zobaczyłam jej wcześniej.
Tsunade zagroziła mi w tej krótkiej wiadomości, żebym nie działała pochopnie, bo to może pociągnąć za sobą nieprzyjemne konsekwencje. Do tego, dwoma grubymi kreskami podkreśliła zdanie, w którym lekko zasugerowała, że mam zjawić się na dzisiejszej ceremonii pogrzebowej. 
Wybałuszyłam oczy ze zdziwienia. Zdenerwowałam się, bo Tsunade pokrzyżowała moje wszelkie plany. Chciałam biec do Sasuke od razu po wyjściu ze szpitala, a dopiero później udać się na ceremonię, ale przez nią nie mogłam tego zrobić. 
Ze złości zgniotłam karteczkę i cisnęłam nią w kąt. Warknęłam głośno i zacisnęłam mocno dłonie na prześcieradle. Byłam głupia, myśląc, że to wszystko będzie łatwe jak posmarowanie bułki masłem, czy pstryknięcie palcami. Dopiero po chwili, gdy przemyślałam wszystko na spokojnie, zrozumiałam, że Piąta nie chciała dla nas źle. Dała mi czas na przygotowanie się do spotkania z Sasuke, a także uświadomiła, że powinnam pojawić się na ceremonii — chociaż w pewnym momencie, nie chciałam w niej uczestniczyć. Dla mnie wybór był prosty.
Pośpiesznie przemierzając znajome korytarze, związałam tłuste włosy w prowizoryczny kucyk, aby nie odstraszały za bardzo swoim wyglądem. Rękami wygładziłam pomiętoloną bluzkę, starając się nie upuścić rzeczy, które przycisnęłam ramieniem do swojego boku.
Instynktownie zatrzymałam się na chwilę przed pokojem Naruto. I zdziwiło mnie to, że odkąd się obudziłam, nie słyszałam jego krzyków; nie było żadnej awantury ani rozróby. Nie byłam pewna czy to mnie zaniepokoiło, czy wręcz przeciwnie.
Wstrzymałam oddech, orientując się, że wcześniej nawet o nim nie pomyślałam. Przez chwilę, podczas rozmowy z Tsunade zainteresowałam się jego losem i tyle. Nie dopytywałam o niego więcej, nawet się nie pofatygowałam, żeby osobiście sprawdzić czy wszystko z nim w porządku. Ciągle miałam w głowie Sasuke. Chyba z góry założyłam, że Naruto był w dobrych rękach. 
Wzdrygnęłam się, bo moje zachowanie było karygodne. Nie mogłam się tak zachowywać i zapominać o swoim najlepszym przyjacielu tylko dlatego, że Sasuke wrócił do Wioski. Było mi wstyd, bo nie wiedziałam, jak mu to wytłumaczę. No bo jak miałam go przeprosić?
Drzwi do pokoju Uzumakiego były uchylone, ale popchnęłam je lekko, aby móc zajrzeć w głąb nieco bardziej. Modliłam się, aby nie zapiszczały, bo nie chciałam, żeby mnie teraz zauważył. Nie spodziewałam się jednak, że ktoś z nim będzie. Zaskoczona obecnością Hinaty, stanęłam jak wryta i nie wiedziałam, co robić — po prostu się gapiłam. Chyba bezwiednie otworzyłam szeroko oczy i usta, bo obrazek przede mną był czymś niespotykanym. Byłam zdziwiona, że Hinata przezwyciężyła swoją nieśmiałość i była w stanie spędzić z Naruto czas sam na sam. 
Hyuuga ubrana na czarno siedziała na metalowym taborecie. Na nogach trzymała talerz i obierała jabłko. Naruto przyglądał jej się w skupieniu, a jego wzrok jak nigdy był bez wyrazu. Gdy Hinata podała mu przygotowany owoc, jego twarz rozjaśniła się szczerym uśmiechem. Podziękował jej z lekkim zakłopotaniem, na co zarumieniona jak pomidor dziewczyna zareagowała przytaknięciem głową. Coś mnie ścisnęło w środku, gdy ich zobaczyłam. Byłam szczęśliwa, widząc ich razem, ale jednocześnie zazdrościłam im. Nie wiem dokładnie dlaczego. Rozczarowałam się też sobą, bo poczułam się zagrożona. Co było kompletnym idiotyzmem. Nie mogłam się tak zachowywać. Nie powinnam. Schowałam dumę do kieszeni i wyrzuciłam te przerażające myśli z głowy. 
Nie chcąc narobić niepotrzebnego hałasu, wycofałam się ostrożnie i odeszłam z dziwną mieszanką radości, ulgi i niepewności. Potrząsnęłam głową, bo moje chwilowe poczucie, że przestałam być mu potrzeba, było głupie. Byłam wdzięczna Hinacie, że została, że była przy Naruto. Teraz miałam stuprocentową pewność, że był w dobrych rękach i nie musiałam się o niego martwić. 
Stanęłam przed swoim gabinetem, chociaż to był bardziej niewielki pokój, w którym gromadziłam różne zwoje, książki i dokumenty. Zastanawiałam się, czy potrzebowałam czegoś z niego, ale raczej nie, przynajmniej nic nie przychodziło mi do głowy. Wszystko, co było mi niezbędne zapewniła mi Hokage, więc na razie nie musiałam się przejmować żadnymi formalnościami. Musiałam tylko pilnować dokumentów, które dostałam od niej wczoraj i skupić się na swojej pracy. 
Do moich nozdrzy doleciał kwaśny zapach kawy ulatniający się z pomieszczenia obok, gdzie urzędowały pielęgniarki, mieszał się on z wonią zużytych bandaży i wacików przesiąkniętych krwią oraz środków dezynfekujących. Trochę mnie zemdliło, chociaż ten zapach jakoś nigdy za specjalnie mi nie przeszkadzał; byłam do niego przyzwyczajona. Ale tym razem dostałam gęsiej skórki i odruchów wymiotnych. Zdawałam sobie sprawę, że jeszcze nie doszłam w pełni do siebie i nadal byłam nieco osłabiona.
Zakładając za ucho zbłąkany kosmyk włosów i ruszyłam do recepcji. Zabrałam stamtąd dodatkowe dokumenty, które zostały przygotowane specjalnie dla mnie. Miałam w nich między innymi jeszcze jedno oświadczenie, które w razie problemów z Ibikim Morino, miało mi utorować drogę do Sasuke. Nie ukrywałam, że konfrontacji z nim obawiałam się najbardziej. A naprawdę nie chciałam wywoływać burzy, tylko dlatego, że on mi czegoś zabroni. 
Zabrałam jeszcze torbę, która po brzegi była wypełniona środkami pierwszej pomocy. Poprosiłam o nią, bo chciałam ją mieć przy sobie podczas wizyty w więzieniu. Musiałam być gotowa na wszystko, ponieważ obawiałam się, że więzienna apteczka mogła nie być zbyt dobrze zaopatrzona. 
Uprzejmie podziękowałam pani w recepcji i wybiegłam ze szpitala. 
Zatrzymałam się w domu, aby wziąć szybki prysznic i przebrać się w czyste ubrania. Rodziców nie było, przez co w środku panowała cisza, jak makiem zasiał. Cieszyłam się, że byłam sama, bo nikt nie zawracał mi głowy pytaniami. 
Otworzyłam drzwi do swojego pokoju i rozejrzałam się dookoła. Na łóżku leżały przygotowane na ceremonię: czarna bluzka i spódnica. To uczucie było znajome. Nie po raz pierwszy szykowałam się na pogrzeb. Tym razem miał on jednak bardziej wyniosły charakter, był bardziej znaczący, bo odeszło wielu wspaniałych i ważnych shinobi. Indywidualne pogrzebanie każdego zmarłego było niemożliwe. Zamiast tego zorganizowano masowy pogrzeb. 
Nie byłam pewna, czy powinnam czuć się smutno z tego powodu, czy nie. Śmierć na polu bitwy to zaszczyt dla shinobi. A przynajmniej tak było. Bo sama już nie wiem, czy słowo shinobi ma teraz jakieś znaczenie. Ta wojna zmieniła morale ninja i nie będę zdziwiona, jeśli świat zacznie wprowadzać jakieś drastyczne zmiany. Pokój był czymś, o czym marzyliśmy od dawna, ale należy też mieć na uwadze, że wielu shinobi może się z nim nie zgodzić. Będą wywoływać zamieszki, gdy przestaną czuć się potrzebni.
Pokręciłam głową, żeby przestać myśleć i wszystko tak w kółko rozdrabniać. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i zerkając na siebie po raz ostatni w lustrze, wygładziłam rękami odstające kosmyki włosów i poprawiłam spódnicę. Byłam gotowa, chociaż wewnątrz czułam niepokój. Wzięłam dwa głębokie wdechy i pomknęłam do wyjścia — ruszając w kierunku cmentarza.
Spokojny spacer dłużył mi się jak nigdy. Każdy krok był ciężki i wykonywany mechanicznie, bardzo instynktownie, bo zdecydowanie myślami byłam przy Sasuke. Martwiłam się o niego. Chwilami miałam wrażenie, że za bardzo. Czułam się winna, że nie udało mi się powstrzymać ANBU, którzy po niego przyszli, że mu nie pomogłam. Miałam ogromną ochotę skręcić i skierować się do miejsca, w którym go przetrzymywali. Zatrzymałam się i poważnie zaczęłam zastanawiać nad ucieczką. Musiałam tylko wrócić do domu po dokumenty i torbę...
— Sakura. 
Podskoczyłam z piskiem, gdy poczułam na swoim ramieniu czyjąś dłoń i usłyszałam imię. Naprężyłam ciało i zerknęłam w prawo. 
— Mistrz Kakashi — powiedziałam, przymykając oczy i oddychając z ulgą. — Wystraszyłeś mnie. — Skrzywiłam się, bo zrozumiałam, że moje plany właśnie legły w gruzach.
Zmrużył w uśmiechu oczy i podrapał się z zakłopotaniem po tyle głowy.
— Wybacz. Nie chciałem. — Ruszył do przodu i kiwnął na mnie, żebym poszła z nim. Przewróciłam oczami, gdy na mnie nie patrzył i spełniłam jego prośbę. 
— Jak się czujesz? — zapytał, chowając ręce do kieszeni.
— Chyba dobrze — powiedziałam cicho. — A pan?
— W porządku. Gdyby nie ty zapewne byłbym w gorszym stanie. — Zmrużył oczy jakby w uśmiechu. Odpowiedziałam tym samym, z nieco wymuszoną uprzejmością. 
Spoglądając w październikowe niebo, znowu dopadły mnie wątpliwości i obawy. Przypomniałam sobie, jak członek ANBU założył Sasuke maskę z pieczęcią na oczy. I być może od tamtej pory nawet jej mu nie zdjęli, bo przecież on był mordercą. Nie jestem głupia i niech nie myślą, że uwierzę w te bajki, że Sasuke zabijał ludzi z zimną krwią. Wierzyłam w niego, wierzyłam w to, że się zmieni, że pozwoli mi dostać się do swojego serca. Nie był taki, za jakiego go wszyscy brali.
— Martwię się o Sasuke — wypaliłam jak z bicza, nieświadoma, że wypowiedziałam te słowa na głos. Wciągnęłam ze świstem powietrze, a chwilę potem wyrzuciłam ręce w górę i zakryłam nimi usta. Raczej nie powinnam o nim teraz wspominać. To nie było odpowiednie miejsce ani odpowiedni czas na rozmowę o Sasuke. 
Kakashi mruknął coś pod nosem. Wydawał się nad czymś zastanawiać, ale żadne słowa nie opuściły jego ust. Również nie chciałam drążyć, wolałam chyba nie wiedzieć, o czym myślał. Chociaż korciło mnie, żeby zasypać go pytaniami, musiałam się powstrzymać. 
Nie było o czym rozmawiać. Nie było nic wartego wspomnienia. Staliśmy obok siebie w ciszy, obserwując, jak wokół nas powoli zaczęli gromadzić się ludzie. Czas upływał i przybywało ich coraz więcej. Każdy był pogrążony w myślach i nie zaprzątał sobie głowy rozmowami. Kiedy dostrzegłam kogoś znajomego, po prostu grzecznie się kłaniałam. Kakashi robił to samo. Nikt nie miał nastroju na rozmowy, rozpamiętywaliśmy poległych przyjaciół, bliskich. Nie doznałam bezpośrednio tej straty. Śmierć Nejiego mnie dotknęła, ale zapewne nie tak bardzo, jak Naruto i Hinatę oraz jego kolegów z drużyny. Zginął, chroniąc swoją kuzynkę, za każdym razem jak o tym pomyślę, w oczach zbierają mi się łzy. Poświęcił siebie, ratując bliską mu osobę. Gdy go poznałam, podczas egzaminu na chunina, nawet bym nie pomyślała, że byłby zdolny do takich poświęceń. Okrzyknięty geniuszem klanu Hyuuga był zadufanym dzieciakiem, pragnącym siły. Nie dbał wtedy o nikogo. 
Czasami zastanawiałam się, jak wyglądałoby jego życie, gdyby pokonał Naruto. 
Ponownie zerknęłam w niebo. O ile dobrze pamiętam na pogrzebie Mistrza Asumy padało. Niebo płakało nad stratą wspaniałego shinobi, a teraz nie widać na nim nawet chmurki. Powietrze było rześkie, a październikowe słońce delikatnie grzało nasze twarze, osuszając je z łez. W powietrzu czuć było przepiękną woń kwiatów na nagrobkach. Jeśli miałabym wybrać pogodę na taką ceremonię, stawiałabym na to, co akurat mamy. Nie napawało mnie to optymizmem, ale było idealnym przeciwieństwem naszych uczuć. Kontrastowało z tą smutną atmosferą, jaka panowała wokół. I na swój sposób to było piękne. 
Z zamyślenia wyrwał mnie Lee, który stanął przy nas i z wymuszonym uśmiechem na ustach, miło się przywitał. Kakashi zapytał się go o Mistrza Guya, ale nie usłyszałam już odpowiedzi. Tak bardzo skupiłam się na zbolałym wyrazie twarzy przyjaciela, że nie potrafiłam myśleć o niczym innym. Ze smutku aż mnie zmroziło. Nie pamiętam, kiedy ostatnio widziałam go w takim stanie.
Lee ukłonił się lekko i poszedł dalej, zatrzymując się przy płaczącej TenTen. Pustka w jego oczach zamieniła się w ból, gdy zapłakana przyjaciółka wtuliła się w jego pierś. Objął ją opiekuńczo, zapewniając wsparcie, jakiego potrzebowała. Ośmieliłabym się nawet stwierdzić, że oboje go potrzebowali. Teraz mieli tylko siebie i musieli być silni — dla Nejiego. 
Rozejrzałam się i dostrzegłam drużynę dziesiątą, a tuż obok nich Naruto i Hinatę. Znowu zdziwiłam się, widząc ich razem, a Kakashi chyba to zauważył, bo powędrował za mną wzrokiem. Mistrz, w przeciwieństwie do mnie, uśmiechnął się, co zdradziły jego lekko zmrużone oczy i ruch pod maską. Przeniosłam swoje spojrzenie z Kakashiego na parę przyjaciół. Uzumaki stał po prostu za dziewczyną. Nie robił tego nachalnie, ale był na tyle blisko Hinaty, aby zapewnić jej wsparcie, równocześnie dając jej trochę przestrzeni.
W pewnej chwili odwrócił się i zauważył mnie. Spojrzenie jego jasnoniebieskich oczu zatrzymało się na mnie i nagle poczułam ścisk w żołądku. Wyglądał na wykończonego, załamanego, a mimo to uniósł kąciki ust i posłał mi uśmiech, w którym nie było ani grama radości. Wybałuszyłam oczy, kręcąc lekko głową, bo nie chciałam, żeby się do tego zmuszał. Nie chciałam, żeby udawał. Miałam nadzieję, że zrozumiał mój gest. Wypuściłam powietrze przez usta i wytrzymałam jego smutne spojrzenie. Kiwnął mi głową, odwrócił się i przysunął bliżej do Hinaty. Kibicowałam tej dwójce, chociaż wiedziałam, że mogą minąć lata, zanim coś poważnego się między nimi zadzieje. Naruto był naprawdę głupi w tych sprawach. Kompletnie się na nich nie znał, a Hinata była zbyt nieśmiała, żeby powiedzieć mu to w twarz. Chociaż mogłabym się założyć, że gdyby ktoś go uświadomił o jej uczuciach, wtedy na pewno by to do niego dotarło. Jednak nie chciałam się wtrącać, wszystko płynie swoim nurtem i zapewne, kiedy będą na to gotowi, sami odważą się zrobić ten odważny krok. O ile tylko dojdą do porozumienia. 
— Co z mistrzem Guy’em? Nigdzie go nie widzę — zapytałam Kakashiego, rozglądając się na boki. Hatake westchnął.
— Leży w szpitalu — odparł krótko. Kakashi nigdy nie był zbyt otwarty. Zawsze wolał kogoś prowadzić w kierunku odpowiedzi, niż dać bezpośrednią.
— Przepraszam — zaczęłam — minęło kilka dni, a ja się czuję, jakby mnie ominęło tyle ważnych rzeczy. Nie wiem nawet, na czym się skupić, bo mi myśli szaleją — kończę, wydając z siebie bezradne westchnięcie.
— Na razie na ceremonii — powiedział — a później zapewne na Sasuke.
Strzeliłam buraka. Momentalnie pochyliłam głowę, żeby ukryć czerwone policzki pod włosami. Kakashi nigdy nie patyczkował się ze swoją szczerością, ale czasami mógł się powstrzymać. Widziałam, że go to bawiło, co mnie trochę zirytowało. To było strasznie zawstydzające. A co jeśli ktoś to usłyszał?, pomyślałam.
Zerknęłam na drużynę dziesiątą i dopiero teraz dostrzegłam, że razem z nimi stał pan Choza, ojciec Choujiego. Wszyscy mieli pochylone głowy. Nie widziałam ich twarzy, ale po tym, jak drżały ramiona Ino i Shikamaru mogłam się domyślić, że płakali. Przyglądałam im się w milczeniu, czując, jak na moim ciele pojawia się gęsia skórka. Gdybym była na ich miejscu, nie wiem, czy poradziłabym sobie ze stratą.
— Nie chcesz do niej iść? — zapytał nagle Kakashi.
— Nie. — Pokręciłam głową. — Nie teraz. Nie chcę jej przeszkadzać.
Mistrz pokiwał z aprobatą głową i w tej samej chwili zaczęła się ceremonia.
— Zebraliśmy się tutaj… — Mówca rozpoczął swoje przemówienie, ale tak naprawdę nikt nie zwracał na to większej uwagi. W końcu te słowa były tylko formalnością.
Przez dwie godziny stałam i patrzyłam na groby poległych i zgromadzony tłum. Próbowałam słuchać przemówień, ale nie szło mi to zbyt dobrze. Było w nich tyle bólu i smutku, że gdybym się w nich zatraciła, sama zalałabym się łzami.
Niedługo po zakończeniu ceremonii obserwowałam, jak ludzie stopniowo zaczęli opuszczać cmentarz. Jedni spokojnie, inni jeszcze ze łzami w oczach. Od grobu Nejiego pierwsi odeszli Kiba i Shino. Jakiś czas później uciekła TenTen. Nigdy nie widziałam jej tak załamanej. Po prostu biegła przed siebie zasłaniając usta dłonią. Jej oczy były całe czerwone i opuchnięte od łez. W przeciwieństwie do reszty osób, które pozostały przy grobach, Lee wciąż płakał. Ale odszedł zaledwie chwilę po TenTen. W połowie drogi przyspieszył i pobiegł za przyjaciółką. Widząc to, nie wytrzymałam. Po moim policzku pociekły łzy, które szybko zaczęłam wycierać dłońmi. Nie mogłam zaczerpnąć tchu i bolała mnie klatka piersiowa. Czułam się tak, jakby ktoś wbijał mi w nią miliony małych igiełek. Chociaż próbowałam je powstrzymać, łzy nie chciały przestać płynąć. Zapchały mi nos i gardło, a do tego zamgliły wzrok. 
Kakashi położył mi dłoń na ramieniu. Uspokoiło mnie to na tyle, że wyprostowałam się i ponownie zaczęłam wycierać z twarzy łzy. Czułam, że byłam cała czerwona, ale nie przeszkadzało mi to. 
Kątem oka spojrzałam na Naruto. Miałam wrażenie, że czuł się tam coraz bardziej nieswojo, bo przy grobie Nejiego zostali sami jego najbliżsi, członkowie rodziny. Odwrócił się i zrobił zaledwie krok, ale Hinata złapała go za materiał bluzki, zatrzymując go w miejscu. Nawet na niego nie spojrzała, głowę miała opuszczoną. Po prostu wyciągnęła rękę i chwyciła go, zanim odszedł.
— Powinniśmy wracać — oznajmił Hatake. Pociągnęłam nosem i przetarłam po raz kolejny twarz, i dopiero wtedy mu przytaknęłam. Po raz ostatni zerknęłam w kierunku Uzumakiego, po czym odwróciłam się i spokojnym krokiem ruszyłam za Kakashim. 
Kiedy wyszliśmy z cmentarza, zatrzymałam się i powiedziałam:
— Przepraszam, ale muszę wracać do domu. Mam kilka spraw do załatwienia. — Pociągnęłam jeszcze nosem, bo ciągle dusiłam w sobie płacz. 
Przytaknął, po czym odpowiedział:
— Uważaj na siebie. — I zniknął. 
Wywróciłam oczami. Sądziłam, że podzieli się ze mną jakąś małą informacją, ale nic z tego nie wyszło. Nie zwlekając dłużej, biegiem ruszyłam do domu. Musiałam się przebrać i zabrać potrzebne rzeczy. 
Wpadłam do mieszkania jak burza. Z hukiem otworzyłam drzwi do swojego pokoju i gorączkowo zaczęłam zdejmować z siebie ubrania. Robiłam wszystko bardzo niedbale i szybko, bo nie chciałam tracić ani minuty. Chciałam zobaczyć Sasuke jak najszybciej. 
Założyłam torbę przez ramię i jeszcze sprawdziłam, czy wszystko w niej mam. Kiedy miałam wychodzić, zatrzymała mnie mama.
— Jak było na ceremonii? — zapytała.
— To był pogrzeb mamo. Tam na pewno nie było wesoło i przyjemnie — odparłam z ironią i wyszłam. Po chwili poczułam się źle z tym, jak ją potraktowałam, ale nie miałam czasu na pomniejsze przyjemności, na rozmowę czy też odpoczynek. Wystarczająco wyleżałam się w szpitalu. Byłam skupiona tylko na tym, aby jak najszybciej zobaczyć się z Sasuke. Serce dudniło mi jak szalone. I nie wiedziałam, czy to ze strachu, czy z ekscytacji.

Blue-owsko: Znowu poślizg, wybaczcie. Chciałam sobie nawet godzinę jakąś konkretną ustawić, o której będę publikować rozdziały, ale ja ostatnio mam jakiś chaotyczny styl życia i wątpię, żeby się to udało. Ja tam się cieszę, jak jeszcze przed końcem niedzieli opublikuję XD
I jeszcze, co ja chciałam... ja nie wiem, jak to będzie z rozdziałem w przyszłym tygodniu. Bo mogę nie mieć na niego czasu. Będę informować, albo niespodziankę zrobię, hehe. 
Buzia Mordki! I dziękuję pięknie za wszystko! LOFCIAM WAS!

31 - aż tyle komenatarzy!
Postarajmy się o więcej ♥

  1. O matko, przeczytałam. Nie, w sumie nie przeczytałam - pochłonęłam wszystkie 4 rozdziały! Plus rozdział 0, czy tam prolog, jak zwał tak zwał...
    Słuchanie River flows in you przy 0-1 to był strzał w dziesiątkę. Co prawda przypadkowy, ale jednak. Tak mnie nakręciło wtedy, że zanim się obejrzałam, skończyłam całość. W sensie wylądowałam tutaj.
    No i jestem zachwycona.
    Ale, co ja Ci będę tłumaczyć... Masz tylu fanów, że jeden w te czy wewte... xDDD W każdym razie, podobnie jak przy partówkach, zachwycam się opisami. Zachwycałam, zachwycam i będę zachwycać, bo są wspaniałe.
    Ostatnio dopiero zaczęłam doceniać porządne opisy w opowiadaniach i sama je ćwiczę, produkując jak głupia kolejne jednopartówki (tak, tak, a licencjat leży i kwiczy).
    Fabuła też mnie wciągnęła. Powoli wkręcam się w klimat SasuSaku, choć nigdy nie był to mój nr 1 wśród wszystkich możliwych i niemożliwych shipów.
    W dodatku podziwiam Cię za opisywanie świata ninja, bo dla wiem, że to trudna sprawa (chyba się powtarzam, wybacz). Na pewno jeszcze tu wpadnę i będę chłonąć jak gąbka :D
    Buziaki i weny życzę ♥ ♥ ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i pięknie! Bardzo się cieszę, że Cię wciągnęło ♥ Aż sobie piosenkę wygooglowałam i wowo <3
      No co Ty mówisz... każdy jest dla mnie jak na wagę złota ♥
      Ojeny! No to się ogromnie cieszę, staram się żeby było jak najbardziej znośne :D Jednopartówki do ćwiczeń są dobre, ale licek no ważniejszy teraz! Pisz go szybko to zobaczysz ile później wolnego będzie XD
      I to najważniejsze! Jak pomysł podszedł to jeszcze bardziej się cieszę ♥ Tutaj to mało co na razie z tego świata shinobi. Postaram się to jakoś rozwinąć, ale nie wiem, co tam koniec końców wyjdzie. Wpadłam w panikę, bo powoli kończę swój zapas rozdziałów XDDD
      No ja mam nadzieję ♥ Dziękuję pięknie ♥
      Buziaki! :*

      Usuń
  2. Ten pogrzeb złamał mi serce. Tak mi się smutno zrobiło jak to wczoraj czytałam, że aż musiałam odczekać z komentarzem (inna sprawa, że w niedzielne wieczory jestem nadmiernie wrażliwa xD). Dużo mi nie brakowało do popłakania się.
    Kakashi widzi i wie wszystko. To jego tajna broń i nic się przed min nie ukryje xD
    Podoba mi się to, że tak delikatnie popychasz Naruto i Hinatę ku sobie. Bardzo subtelnie, ale wyraźnie. Uwaga Sakury jest słuszna, Naruto najpewniej nie zorientuje się sam z siebie, że tutaj chodzi o uczucia w sensie romantycznym. No weź, Hinata wyznała mu miłość podczas walki z Painem, a ten jakby totalnie o tym zapomniał... na 3 lata xD Takie rzeczy to tylko Naruto.
    Ach, ten rozdział sprawia, że mam ochotę pisać więcej o NejiTen. Serio. Aż mnie nosi. Ze smutku też.
    Taki obraz Lee, zalanego łzami i złamanego musiał być okropnie przytłaczający. Pięknie opisałaś te pogrzeb, wlałaś w niego tak dużo uczuć, że aż bym Cię przytuliła za to.
    Ej, zmiękłam przez Ciebie i ten Twój rozdział...

    Buziory:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O nieee... mi teraz smutno :( W sumie nawet nie zakładałam, że wywołam nim takie uczucia. Uznałam tę scenę, za jedną z ważniejszych, która powinna znaleźć się w tej historii, chociażby ze względu na to, w jakich ramach czasowy rozgrywa się akcja.
      Ojej... wybacz Guru ♥
      Tak, Kakashi owszem. On ma taką intuicję, że ho ho!
      Wątpię, że oni tu będą jakoś gęsto i namiętnie... czasami gdzieś między wierszami się przemkną. Taaa... tempak z niego. A w The Last wystarczyła chwila, aby zdał sobie sprawę, że ją kocha... meh. Niby się cieszę, ale trochę mnie to irytuje.
      O pisz! Pisz o nich pisz! JA CIĘ PROSZĘ, PISZ! ♥
      Dałabym się z chęcią przytulić ♥ Tak ♥ Poproszę :D
      Wybacz? XDD

      Buziaczki :*:*

      Usuń
    2. Wybaczam xD
      Myślę, że gdybyś ominęła ten pogrzeb to zabrakłoby bardzo ważnej części historii. Przy okazji powyciskałaś kilka łez tu i tam, a co to za opowiadanie, które nie wyciska łez? xD
      Tak, The Last było trochę... dziwne? Sakura powiedziała Naruto, że "nie kochasz mnie, kochasz Hinatę", kilka retrospekcji, mizianie maścią i bach, Naruto zdał sobie z tego sprawę xD Dało się to lepiej zrobić, zaczynając już od tego Hinatowego wyznania, ale cóż...

      Napiszę, kiedyś na pewno i to nie jeszcze jeden raz xD

      W takim razie przesyłam
      <3

      Usuń
    3. No tak, trochę łez się przyda też XD
      Nieprawdaż? Strasznie szybko im poszło - szczególnie Naruto...bo biedna Hinata od dziecka na to czekała. Ja to w ogóle byłam zszokowana samolubnym zachowaniem/zakochaniem Naruto - no bo to jak on się zachował, gdy Hinata (dla dobra najbliższych) odeszła z tym Księżycowym Tonerim??
      Kishi widocznie nie miał zbyt bujnego życia uczuciowego XDDDD

      No ja myślę! Dopinguję mocno!
      Zabieram i przesyłam od siebie ♥♥♥♥
      Buzia!

      Usuń
  3. Czytałam i czytałam, aż mogłam wyczuć ten smutek w całości. Bardzo przykro mi się zrobiło, gdy przyszedł czas na opis pogrzebu. Aż pisząc teraz jestem jakaś nieobecna.
    Bardzo fajnie opisałaś każdy z osobna moment, historię każdego bohatera. Ból TenTen, Ino, Shikamaru, Hinaty, innych - ich osobne straty, cierpienie po utracie tak bliskich osób. I wszystko pokazane z perspektywy trzeciej osoby. Może były to tylko krótkie fragmenty, zaledwie kilka zdań, ale bardzo charakterystyczne.
    Dodatkowo coś tak czułam, że zbyt gładko dostała pozwolenie na dostęp do Sasuke. Pogrzeb pokrzyżował plany, ale mam nadzieje, że to jedyna rzecz. No kurczę, chcę ich. Chcę SS i nie zabieraj tego. No!

    Pisz kochana, nie przejmuj się deadline'm w następnym tygodniu - po prostu napisz i wstaw rozdział, gdy będzie okazja. Heeehe.

    Całusy dla Ciebie! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście jedno zdanie zjadłam - bardzo, bardzo fajny rozdział. Czytało się, jakby się płynęło między literkami. ;)

      Usuń
    2. Ojeny!To mi ulżyło, bo czasami miałam wrażenie, że może za mało było, że powinnam trochę więcej napisać o tych postaciach. Ale jak widać - wystarczyło <3 Ufuf
      Uznajmy to za matczyny gest Tsunade. A co się zadzieje w więzieniu... Sakura sobie poradzi XDDDD
      Będą no XD Będą Ci jeszcze drzwiami i oknami wychodzić XDDDD

      Niby tak... ale jak mi za dużo alkoholu na stole postawią to ja nie wiem, czy ja przy kompie to prosto siedzieć będę XDDDDDDDDDDDDDDD Peace!
      Dziękuję kochana!
      Buziam :*:*

      Usuń
    3. Wystarczyło, wystarczyło! Może i mogło być parę, ale dosłownie parę słów więcej o tym, co się działo na cmentarzu, o cierpieniu może ludzi, których nie znała. Ale było naprawdę spoczko! <3

      No ja liczę na to! XD HELOŁ. Pierwszy raz mam taki ciąg na SS, uważaj! XD Ale bardzo fajny gest od niej więc. Kurde, Tsu to w sumie jest taka druga matka Sakury. To bardzo kochane. :D

      Siedzieć prosto nie muuusisz, mówię Ci! Z doświadczenia. XDDDDD Wystarczy, że mózg pracuje. Hehehehe. XD

      Nie masz w zupełności za co! <3 <3

      Usuń
    4. Awww <3 Ojeny! Mordko Ty <3
      Doooobrzeeee! Ja sprawię, że ich pokochasz <3
      Ale musi być podparta ta moja głowa czymś XD O coś?
      Dobra, święta nadciągam za dwa dni!

      Mam,mam :*
      Dziękuję, Buzia :*

      Usuń
  4. Rozdział niesamowicie mnie wciągnął i pochłonęłam go dosłownie w chwilę. Również pbardzo podoba mi się opis każdego z osobna co do sytuacji, ale najbardziej wyczekuje oczywiście spotkania SS! Mam nadzieję, że zaskoczysz mnie czymś niesamowitym!
    Czekam na kolejny i pozdrawiam❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dobrze, cieszy mnie to ♥ Aaaa już za momencik, już za chwileczkę :D oj będą! Sama się ich doczekać nie mogę :3
      Oby tak było :D
      Dziękuję pięknie :*
      Buziaki!

      Usuń
  5. Doczekałem się i wcale nie jestem taki spóźniony. :) Przez najbliższy miesiąc dwa komentarze będą dziwne bo to nie ja je piszę. :} Myśłałem, że doczekam się spotkania Sakury z Sasuke a tu takie coś. OO. Co do NaruHina Sakura wiele się nie pomyliła miną aż 3 lata zanim coś się wydarzy. XD. Po przeczytaniu mam taki mega smutek. Ja czekam na spotkanie z Sasuke i tak dopiero do mnie dotarlo, że kiedyś mówiłaś, iż to będzie takie krótkie opo. Kolejny powód do smutku. EHH. Podoba mi się nic więcej nie napiszę bo głupio mi tak dyktowac co mam na myśli. xd
    Pozdrawiam i weny życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy tak myślał... ja to zła jednak jestem XDDDD
      Ale już w następnym to tak raczej na pewno tak XD SS wtedy będzie :D
      No nie? Ach ten Naruto... głupiutki taki :3
      No będzie :( Jeśli zaliczenia mi jakoś planów nie pokrzyżują to skończy się dość szybko, ale ja mam przecież jeszcze tyle historii w zapasie XDDDD

      Dziękuję pięknie ♥
      Buziaki!

      Usuń
  6. A ja myślałam że będzie coś z SS.
    Ty zła niedobra Blue ! Nie no , żartuje oczywiście . Podziwiam prędkość pisania . Normalnie jak jakaś strzała do przodu pedzisz 😍 . Zastanawiam.Się czy nie jesteś robotem 😆😇
    Ale tak serio to rozdział nostalgiczny sciskajacy serce i wprowadzający do klimatu tego opowiadania. Bo trzeba przypominać Red ze to nie jest zwykle SS ale SS rozpoczynające się najbardziej emocjonującym wątkiem z Universum Naruto.
    Ale i tak czekam na SS bo jajko znoszę 💖😘
    Weeeeny!💖😇☕

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ahahaha! Nie Ty jedna XDD Ale będą spokojnie, to dopiero początek... poza tym, pewnie gdybym pisała rozdziały TA tak długie jak te na Shiny Lights to ten rozdział byłby drugim?? XDDD Także no...
      Aaa no wiesz Kochana... od studenta do robota cienka granica. Oscyluję na granicy jawy i snu, zapijając senność litrami kawy.
      Ahahahah! Tajemniczym wątkiem, bo informacji o nim tyle co nic... ubolewam strasznie :( Zobaczymy jak sobie poradzę z tym wątkiem XD
      Dziękuję Kochana <3
      Buziaki!

      Usuń
  7. Jej w końcu udało mi się nadrobić choć jednego twojego bloga powoli zbieram się za SL, dlatego nie martw się, na dniach powinien pojawić się tam również jakiś komentarz.
    Ogólnie... zauważyłam, że nie tylko ten rozdział, ale również ma taki uroczy klimat, który mimo, że jest to shinobi bardzo przyjemne się czyta. Podoba mi się twoja kreacja Sakury, choć muszę przyznać, że czasami dziewucha jest naprawdę irytująca. Rozumiem, że kocha Sasuke nad życie i stara się dotrzeć do niego jak najszybciej, ale cóż... w niektórych momentach to bywa uciążliwe... buttt nie przejmuj się tym xD Lubię sobie czasami pogdakać na jakiegoś bohatera <3 Nie wiem jaki czar roztaczasz, ale roztaczaj go dalej bo chce więcej!
    Tylko ten pogrzeb tak trochę zepsuł nastrój, to nic xD Nie można zawsze tylko się ze wszystkiego cieszyć. W każdym razie czekam na kolejny rozdział i lecę po kawusię, aby skończyć czytać SL <3
    Pozdrawiam i życzę weny kochana :* Ahh i czas. Czas jest najważniejszy :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurde... musiało mi zjeść słowa >.< tam miało być blog ma taki uroczy klimat ;C

      Usuń
    2. To tylko początki... Sakura jest po prostu zdeterminowana. Poza tym... co to by była za historia, gdyby główna bohaterka nie wzbudzała żadnych emocji? Jej miłość do Sasuke do pewnego momentu przecież była strasznie uciążliwa XD Ona później się ogarnęła. A tutaj to po prostu jeszcze ponoszą ją emocje. Taka ekscytacja a jednocześnie obawa, bo on wrócił, ona go ma na wyciągnięcie ręki, ale nie może go dosięgnąć :((((((((((
      Ja np. jej trochę zazdroszczę, że ona aż tak o niego walczy :(
      Pogrzeb to jedna z tych scen, które są potrzebne już nawet nie jako przerywnik, ale żeby pokazać też innych bohaterów.
      No i w sumie, wesołego pogrzebu to ja nie wdziałam XDDD Ale ok! Następny pogrzeb naprawi nastrój i będzie wesoło i wszyscy będą szczęśliwi XDDDD
      Nie no, następnego nie planuję, mam nadzieję XDD
      Też nabrałam ochoty na kawę ♥
      Dziękuję pięknie ♥
      Pozdróweczki!

      Usuń
  8. Blue! Umieszczaj mi jakąś adnotacje na początku rozdziału, czy coś, że mam mieć pod ręka chusteczki, co? Ja się bardzo łatwo wzruszam!
    To było piękne i takie smutne :<
    Strata tak wielu osób, tak wielu bliskich, z czym ciężko się pogodzić. Wygrali wojnę ale.. ale jakim kosztem? Ile osób musiało złożyć swoje życie w ofierze?
    Sakury bezpośrednio nie dotknęło to, ale ona wciąż trwa wewnątrz konfliktu - wciąż nie może być niczego pewna.
    W końcu Wioska toczy swoją małą wojnę z Sasuke.
    Urzekłaś mnie tym NaruHina - Hinata wciąż jest nieśmiała, ale przełamuje swoje opory, bo potrzebuje obecności Naruto. Szkoda, że Uzumaki jest tak ślepy :x Naprawdę! Czasami aż człowiek ma ochotę kopnąć go w tyłek!
    Ciekawa jestem spotkania Sakury z Sasuke.. I czy nikt nie będzie robił żadnych problemów po drodze?
    Weny kochana! <3
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojeny, Zek już lecę ze swoimi chusteczkami (ja zawsze mam paczkę pod ręką) i czekoladą, bo podobno pomaga :D
      Ja się nie mogłam powstrzymać... na początku chciałam napisać pobudkę Naruto i awanturę w szpitalu... ale myślę sobie, że to by było za łatwe. Bo w sumie, kto wie, czy Hinata go tam nie odwiedziła. Ojeny jak ja bym chciała, żeby tak było. Takie delikatne chwile miedzy nimi. Dla niego to tylko zwykłe odwiedziny, a dla niej - jeny rozpłynę się!
      A kto nie ma ochoty go kopnąć w tyłek :D

      Znając ich... oni sami sobie mogą problemy zrobić XDDD
      Dziękuję pięknie ♥ Ogromnie się cieszę z Twoich słów-komentarzy ♥ Dziękuję :D
      Buziaczki!

      Usuń
  9. Za każdym razem,kiedy spóźniam się z komentarzem jest mi smutno. Jakoś tak wyszło,że z czytaniem jestem na bieżąco,ale gorzej z komentowaniem. Prawdopodobnie po prostu nie mam czasu na nic,a przerwa dłuższa niż 15 minut zdarza się bardzo rzadko.
    Ostatni raz wzruszyłam się,kiedy pisałam Ci komentarz. Miałam łzy w oczach przez to,jak bardzo cenię twoją twórczość. Dzisiaj czytając twój rozdział ponownie,w tym momencie po prostu płacze. Temat,który tutaj poruszyłaś jest mi ostatnio bardzo bliski,a twoje opisy uczuć są czymś,co uświadomiło mi,co czują inni. To,że to nie ja jestem w centrum, nie tylko mi jest przykro,że moje sprawy czasem są mniej poważne niż inne. Nie wiem,czy mogę napisać,że mi się to podobało. To by zabrzmiało zbyt dziwnie,ale na pewno poruszyło mnie to. Emocje i uczucia opisane przez Ciebie, jako człowiek stojący z boku i patrzący na to co się dzieje, na łzy i cierpienie innych ludzi. To jest tak bardzo prawdziwe i równocześnie ściskające za serce.
    Chyba pierwszy raz od kiedy czytam twoje opowiadania,trudno mi było przebrnąć przez cały rozdział.Nie jest to absolutnie twoja wina - pogrzeby od jakiegoś czasu mnie przerażają. Podobnie jak szpitale i kroplówki. Więc mam nadzieję,że taki rozdział się nie pojawi nigdzie przez dłuuugi czas XD
    Kochana,jak zwykle wywołujesz u mnie wiele emocji, od śmiechu aż do wzruszenia czy nawet smutku. Pisząc to jestem tak cholernie dumna z tego,że mogę czytać twoje opowiadania, komentować je a nawet liczyć na odpowiedź z twojej strony,że nie każdy może sobie to wyobrazić. Dziękuję Ci za twoją twórczość,bo nie tylko treść jest oryginalna. Prawdziwe emocje,uczucia i zachowania to coś,co sprawia,że dla mnie jesteś numerem 1.
    I żeby nie było - uwielbiam wszystkie autorki opowiadań,które czytam XD. Po prostu zawsze ma się jakąś ulubienicę XDD .
    Blue,życzę Ci Wesołych Świąt :*
    Pozdrawiam, buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przejmuj się Kochana <3 Ja i tak się cieszę, że śledzisz tę historię. Za co bardzo dziękuję <3
      Skąd ja to znam... 15 minut na uczelni mija jak mrugnięcie okiem.
      To teraz popłaczemy we dwie, bo też się wzruszyłam, czytając go. Chwytasz mnie za serce Eriko... swoimi słowami dajesz mi tyle chęci do dalszego pisania, ze sobie tego nie wyobrażasz. To jest po prostu nieocenione ile Twoje słowa... Ty dla mnie robisz. To jest cudowne. No i jak zwykle mam straszną ochotę Cię utulić ♥
      Mnie one też przerażają i to odkąd pamiętam. Także rozumiem Cię bardzo dobrze. I nie, nie mam już zamiaru takich scen pisać XDDD
      To tak jak Twoje komentarze, Twoja obecność - to wywołuje u mnie radość i dumę, że komuś tak podoba się to, co tworzę. Jestem Ci ogromnie wdzięczna za te słowa... nawet sobie tego nie wyobrażasz ♥ No po łapach mnie jakbym na coś nie odpisała XD
      Ahahahha! Ojacie! To teraz to buraka na twarzy spaliłam :3 Dziękuję pięknie, to jeden z najwspanialszych komplementów jakie usłyszałam ♥ Niech ja Cię wyściskam!
      Ahahah! No ja to rozumiem doskonale! ♥ Ale i tak dziękuję ♥
      Tobie również Eriko, wesołych i spokojnych świąt ♥
      Dziękuję jeszcze raz za każde słowo, komentarz, no za obecność :*
      Buziaki :*

      Usuń
  10. Jestem. Nadrobiłam.
    Zdecydowanie za szybko się czyta, albo rozdziały są za krótkie. I nie mam w sumie słów zbyt wielu, żeby to opisać. To zdecydowanie Twoje najlepsze opowiadanie. I jedno z lepszych jakie ostatnio czytałam.
    Brakuje mi teraz słów. Serio.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo króciutkie - jeden z plusów pisania tej historii :D
      Zamurowało mnie Kaori, kurcze, naprawdę, piszesz ze słów nie masz - mi też ich zabrakło. Wywołałaś u mnie tym komentarzem taką radość, że cała irytacja dzisiejszym dniem i tymi przygotowaniami do świąt, momentalnie wyparowała. Bardzo Ci dziękuję za te słowa, bardzo ♥
      No serce rośnie i naprawdę brakuje mi słów, jak miałabym Ci za to podziękować :*

      Usuń
  11. Chyba Sakura mnie denerwuje, ale co poradzić :)
    Smutno no. Smutno. Szkoda tych ludzi.
    Nie zmienia to faktu, że to kawał dobrego opowiadania ;)
    Pozdrawiam :)
    Wesołych Świąt! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przejdzie jej ;)
      No szkoda :( Nejiego najbardziej :( Idę płakać w kącie :(
      ♥♥♥♥ Dziękuję pięknie ♥♥♥♥
      Tobie również wesołych świąt ♥
      Buziaki!

      Usuń
  12. Wzruszyłam się. Może nie do łez, ale ten pogrzeb obudził we mnie tyle empatii, że to aż przeraża. Jak zwykle szacunek za styl, bo tyle emocji w tekście, to ja chyba u nikogo innego nadal nie znalazłam.
    Powiem Ci, że Sakura mnie tu trochę irytowała. Mam wrażenie, że zapadka z napisem obsesja znowu jej się załącza, chociaż to całkiem naturalne zachowanie, jeśli o nią idzie.
    Cóż to tyle tu, a ja lecem dalej ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No w sumie ona i te jej alterego to nigdy za normalne nie były XDDDDDD

      Usuń
  13. Scena z pogrzebem wzruszająca, tylko zachowanie Sakury lekko irytujące ;o mam nadzieje, że nie będzie takim oszołomkiem-fangirlem xdd

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku, jeśli podczas czytania Tsumetai Asa co najmniej raz pomyślałeś sobie: podoba mi się! to zostaw po sobie ślad (chociażby w postaci krótkiego komentarza). Rozumiem, że masz obowiązki lub możesz nie mieć chęci. Wiedz jednak, że gdy widzę ten ślad Twojej obecności, bez żalu siadam do pisania, ignorując nawet obowiązki. Dla Ciebie to zaledwie kilka/kilkanaście minut... a dla mnie przygotowanie rozdziału to godziny, dni bądź nawet tygodnie, a także chwile, gdy stawiam pisanie ponad coś innego, byle tylko podzielić się z Tobą nowym rozdziałem.
Dziękuję Ci Drogi Czytelniku za wizytę, bo to właśnie dzięki Tobie Tsumetai Asa rozkwita ♥